niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 9

To, co wydawało się jej być rajem – dom nad rzeką, mąż, którego kochała, dzieci jedzące prażoną kukurydzę przed telewizorem – z dnia na dzień stało się piekłem.

         Rzeszowskie ulice najpiękniej wyglądały po zmroku. W szczególności w grudniu, kiedy całe miasto szykowało się do obchodów świąt Bożego Narodzenia. Kolejne płatki śniegu delikatnie stroiły mieniące się wieloma barwami ulice. Zakochani kręcili się po Starym Mieście, korzystając z uroków wolnego wieczoru oraz świątecznego klimatu. Nikt nie zawracał sobie głowy młodą dziewczyną, która wlokła się niemrawo, co chwila ocierając mokre od łez policzki. Nikogo nie interesował fakt, iż całe jej idealne życie nagle legło w gruzach. Nic - czego oczekiwała po tym powrocie do Polski - nie było takie samo. Rzeszów nie był już taki sam. Ludzie nie interesowali się cudzym życiem. Zima nie była taka sama. Dotychczas nie była sobie w stanie przypomnieć, kiedy ostatni raz tak wiele śniegu spadło w tych okolicach. Paul nie był już taki sam. Paul okazał się podłym zdrajcą. Zawiódł jej zaufanie i była pewna, że nie dopuści do tego, by je odzyskał. W dalszym ciągu pamiętała, jak obiecywał trwać przy jej boku. Przekonał, że jednak warto kogoś pokochać. Pokazał, jak pięknym może być uczucie miłości. Ta nie była prawdziwa. Jeśli się kogoś kocha, to nie można go przecież zdradzić.
         Nie odczuwała zmęczenia. Nogi niosły ją same. Nie patrzyła dokąd zmierza. Kaptur zarzuciła na głowę, zmarznięte dłonie schowała do kieszeni kurtki, a szalik niedbale okręciła wokół szyi. Była nieco zaskoczona zdając sobie sprawę, iż trafiła na tak dobrze jej znane osiedle. Nie chciała liczyć kilometrów, które pokonała. Zerkanie na zegarek również było zbędne. Ostatnią osobę widziała w chwili, kiedy mijała Podpromie. Teraz zapewne dochodziła godzina druga, może trzecia. Z ulgą stwierdziła, iż bramka prowadząca na posesję jest otwarta. W śniegu sięgającym kostek pokonała kilka kroków, zatrzymując się po chwili. Nie była przekonana, czy powinna zadręczać innych ludzi swoimi problemami. W szczególności, że był środek nocy. Westchnęła cicho, zadzierając głowę. W oknie na piętrze dostrzegła wątłe światło, które sączyło się przez roletę. Zagryzła dolną wargę. Pokonanie kolejnych metrów przyszło jej pokonać zdecydowanie łatwiej. Nie zawahała się nawet wciskając dzwonek do drzwi. Wątpliwości przyszły minutę później, kiedy zamek szczęknął cicho.
- Mira? – Zapytał Alek niskim głosem. Najwidoczniej jednak nieco przysnął. Zwiesiła głowę mając nadzieję, że kilka kosmyków skutecznie przysłoniło ślady po łzach. Nie, nie udało się. Siatkarz chwycił ją za ramiona i wciągnął do przedpokoju. Drżała z nerwów, zmęczenia i zimna.
- Mira, co się stało? – Szepnął, zdejmując z dziewczyny kurtkę. Nie odpowiedziała, a jedynie pokręciła głową ledwo zauważalnie. – Chodź, ciepłej herbaty się napijesz.
         Achrem poprowadził blondynkę do kuchni, w której jeszcze niedawno spożywali wspólne śniadanie. Zazdrościł wtedy Lotmanowi takiej dziewczyny. Teraz natomiast miał ochotę wsiąść w samochód i zabić Amerykanina. Mira nie przyszłaby tutaj bez powodu w środku nocy. Jej zapłakane oczy mówiły same za siebie. Cierpiała. Co gorsza wyglądało na to, że zamknęła się we własnym świecie.
         Zrobienie herbaty zajęło kilka minut. W tym czasie Mira pociągała głośno nosem, łzy wycierając w rękaw bluzy. W to samo była ubrana poprzedniego dnia, kiedy to siedzieli w kawiarni. Achrem zacisnął dłonie w pięści. Jak można doprowadzić dziewczynę do takiego stanu? Starał się patrzeć na to wszystko z dystansem. Próbował zrozumieć obie strony i dostrzegł wreszcie swoją winę. On również skrzywdził Dobrowolską. Prosiła, żeby był szczery, ale nie mógł się zdobyć na tych kilka słów prawdy.
- Zdradził mnie – szepnęła po godzinie blondynka, w dalszym ciągu oplatając szczupłymi palcami kubek. Herbata zdążyła wystygnąć, a poczucie winy zdołało przytłoczyć Alka.
- Mira myślę, że…
- Nic o tym nie wiedziałeś, prawda? – Zapytała z nadzieją w oczach. Wierzyła głęboko, że w Rzeszowie jest choć jedna osoba, której będzie mogła zaufać.
- Nie wiedziałem – odpowiedział Achrem cicho, przeklinając w myślach własną głupotę. W dalszym ciągu będą go dręczyć wyrzuty sumienia. No i czym się różni od Paula? Okłamuje ją! Zawodzi zaufanie Mirelli i Maćka, który z chęcią za to kłamstwo by go zabił.
         Tej nocy dziewczyna się już nie odezwała słowem. Po jej policzkach w dalszym ciągu spływały łzy pełne bólu i rozpaczy. O czwartej nad ranem Alek zdecydował się zaprowadzić ją do sypialni. W szafie odnalazł koszulkę oraz dresowe spodnie, które mogły pasować na Mirę. Kiedy wróciła przebrana i w dalszym ciągu zapłakana, dostrzegł w jej oczach nieme pytanie. Nie mógł odmówić. Ułożył się obok, wtulając nos w jej gęste włosy. Pachniała truskawkami i bitą śmietaną. Zdawało mu się, że może pokochać ten zapach. Ale nie powinien. Mirella znalazła się na życiowym zakręcie, a on przecież nie powinien tego wykorzystywać. Choć musiał przed samym sobą przyznać, iż czuje w tej chwili do Lotmana prawdziwą nienawiść. Pragnął najpierw mu wszystko wygarnąć, a na koniec przywalić. Należało mu się.
- Dziękuję – usłyszał jej cichy szept na chwilę przed tym, jak zasnął.
         W tym samym czasie Paul Lotman w dalszym ciągu miotał się po swoim mieszkaniu, co pięć sekund wybierając numer blondynki. Chciał jej wszystko wyjaśnić. Przecież nie kochał Claire. To był tylko głupi błąd. Gdyby wiedział, jakie może on nieść ze sobą skutki… Ale jest człowiekiem dorosłym i powinien ponosić konsekwencje swoich czynów. Zdradził dziewczynę, którą musiał oswoić z uczuciem prawdziwej miłości. Zawiódł nie tylko ją, ale również siebie samego. To nie tak miało wyglądać. Jeszcze we Włoszech wierzył, że będą żyć ze sobą długo i szczęśliwie. Widział ją u swego boku do końca życia. Gdzieś tam miała biegać gromadka maluchów, które miałyby jego oczy oraz cudny uśmiech Mirelli.
- Paul, przestań się zadręczać – westchnął Zbyszek, leniwie przerzucając kolejne kanały w telewizji. Jak zwykle nie mógł znaleźć dla siebie niczego ciekawego. – Pewnie poszła do rodziców.
- Jest przekonana, że jej nienawidzą.
- To pewnie zaraz wróci.
- Już prawie świta, Zibi. Mogła gdzieś się zgubić, zamarznąć…
- Panikujesz – westchnął Bartman, z rezygnacją wyłączając telewizor. – Wszystko musi być w porządku, jeśli nie dzwoni jeszcze policja, czy szpital.
         Paul zbladł. Nie pomyślał nawet o tym, by zgłosić zaginięcie Mirelli. Będzie musiał wtedy powiedzieć, dlaczego wyszła w tą mroźną noc. Zdradził ją i ta myśl dopiero teraz zaczęła porządnie kłuć w serce. Oparł się o ścianę, zsuwając się po chwili na podłogę. Twarz ukrył w dłoniach. Och, gdyby tylko mógł cofnąć czas! Nigdy by nie wyjechał z Włoch. Nie musiałby zostawiać Miry, którą przecież tak bardzo kochał. Jak w ogóle mógł zwątpić w to uczucie? Powinien teraz ją odnaleźć. Musiał! Przez krótką chwilę rozważał, czy nie zadzwonić do Maćka. Pewnie całkiem nieźle by mu się za to oberwało, ale przynajmniej poszukaliby Miry we dwójkę.
- Paul, idź spać. Do rana pewnie się wszystko wyjaśni.
         Przyjmujący poderwał się z miejsca, chwycił kurtkę, założył buty i szybko opuścił mieszkanie. Przebywanie z obojętnym Bartmanem zaczynało działać mu na nerwy. Chciał wyrzucić go z mieszkania, ale nie mógł się na to zdobyć. Miał na głowie zupełnie inne sprawy. Mirella była najważniejszą. Musiał ją odnaleźć i chyba wreszcie wpadł na pomysł, gdzie ją szukać. Wsiadając do samochodu odtwarzał w myślach drogę do domu kapitana rzeszowskiej drużyny. Mira ponoć się całkiem dobrze z nim dogadywała. Jeśli szukała pocieszenia, to mogła udać się do Achrema. To w prawdzie jest ładny kawał drogi, ale miał nadzieję, że wzięła taksówkę. Innej opcji nawet nie chciał brać pod uwagę.
         Zatrzymał samochód na podjeździe. Wszystkie światła w domu były pogaszone. Nic dziwnego, dochodziła godzina piąta. Paul nie mógł czekać. Musiał wiedzieć, czy z Mirą wszystko w porządku. Wybrał szybko numer Alka.
- Halo? – Odezwał się Białorusin zaspanym głosem.
- Czy Mira jest u ciebie?
- Och, Paul. – Chwila ciszy i jakieś poruszenie. Żadne ze świateł się nie zapaliło. – Tak, Mira jest tutaj. Właśnie zasnęła.
- Jestem pod twoim domem. Wpuścisz mnie? Chciałbym z nią porozmawiać.
- Nic z tego.
         Takiej odpowiedzi Paul się nie spodziewał. Zamarł na krótką chwilę, przecierając twarz dłonią. Był już zmęczony zamartwianiem się o Mirellę oraz zastanawianiem się nad tym, co mógłby zrobić inaczej. Przecież nie mógł cofnąć czasu. Powinno mu wystarczyć, że dziewczyna jest bezpieczna w domu Alka, ale przecież nie mógł tak po prostu odjechać. Czuł, że musi ją przeprosić.
- Tylko pięć minut. Nie więcej, proszę.
- Paul, wiem co się stało – odparł chłodnym tonem Achrem. – Sądzę też, że Mirelli przyda się kilka dni odpoczynku.
- Ale ja nie chcę od niej odpoczywać – jęknął Lotman.
- Trzeba było myśleć o tym wcześniej. Zanim ją zdradziłeś.
         Amerykanin walnął dłonią w kierownicę. Sprawy zaszły zdecydowanie za daleko.


Nie wiem jak to się stało, że nie dodałam tego rozdziału. Myślałam, że to już pora na ostatni, a to jeszcze nie. Za tydzień ;)

10 komentarzy:

  1. Ooo nie. Jak to pora na ostatni? Że niedługo koniec? :(( Nie podoba mi się ta opcja. Rozdział cudny.
    Paul mądry po fakcie. Trzeba było myśleć wcześniej, ale może jakimś cudem nie jest za późno?
    Lepiej, żeby Alek był szczery. Jedne kłamstwa już ją zraniły. Ciekawa jestem jak skończy się ta cała sytuacja, bo łatwo bohaterowie nie mają.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, jak to pora na ostatni? Jak to, że niedługo koniec? :(( Nie podoba mi się to :(
    Rozdział cudny, jak zawsze. Paul mądry po fakcie... Ale może jakoś nie jest jeszcze za późno?
    A Alek... Lepiej, że był szczery, bo kłamstwa Mirę już zraniły.
    Jestem bardzo ciekawa, jak skończy się ta sytuacja, bo bohaterowie w końcu łatwo nie mają.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki ostatni?! :<
    Alek musi być szczery, bo na kłamstwach, tak jak Lotman, za długo nie pojedzie.. Natomiast Paul już spieprzył wszystko co można było. Na miejscy Mirelli nie wiem czy byłabym w stanie mu wybaczyć.

    Swoją drogą, nie mam już gadu gadu, więc poinformuję Cię tutaj o ostatnim rozdziale na melodramatyczni.blogspot.com
    Pozdrawiam,
    Chiyeke

    OdpowiedzUsuń
  4. Paul mógł wcześniej pomyśleć nad konsekwencjami swojego zachowania, teraz to już chyba trochę za późno, żeby to naprawić.
    Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam. : )

    OdpowiedzUsuń
  5. wielbie całą sobą los, który sprawił, że jest jeszcze jedna część tego cuda <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Będę ubolewać nad zakończeniem tej historii. Kuźwa, strasznie tęsknić będę. No, przynajmniej jeszcze jedną częścią się pozachwycam <3
    Paul, co żeś ty zrobił? Wcześnie ci się przypomniało, że jednak nie możesz bez niej wytrzymać, serio.
    Biedna Mira, akurat ona.
    Najlepsze jest to, że dalej nie mam pojęcia jak Ty to zakończysz, żadnych bladych przebłysków. Nic.
    Będę siedzieć i wyczekiwać kolejnego rozdziału. Życzę dużo weny i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Paul mógł pomyśleć wcześniej, teraz już jest za późno. Będąc na miejscu Mirelli nie wybaczyłabym mu tego, nie byłabym w stanie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zbieralam się i zbierałam żeby zapytać kiedy nowy. Wchodzę żeby w końcu zapytać a tu o jest :D widziałam że doczekam ;D Cóż Lotman Łosiu... Nie tylko mądry polak po szkodzie. Mira nie ma lekko na jej miejscu bym Paulowi tak łatwo nie odpuscila. Za to Alka zupełnie nie ogarniam. Może więcej odpowiedzi da nowy rozdział ;)
    Xoxo K.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja swojego nastawienia anty-Paulowego nie zmieniam. Choć wierzę, że żałuje. On naprawdę ma wyrzuty sumienia i chciałby to wszystko naprawić. Tylko, że ja na miejscu Mirelli kazałabym mu spadać i mam nadzieję, że ona tak zrobi. Trochę kwas z Alkiem. Wiem, że on też okłamał Mirellę, ale hej! nie porównujmy takiego kłamstwa do zdrady. Choć boję się tego momentu jak Mira dowie się prawdy. Alek mógł jej powiedzieć przy tej herbacie, że wiedział. A Mira powinna zrozumieć, że nie mówił jej, bo to od Paula powinna się dowiedzieć co jej zrobił.
    I trochę mnie niepokoi to, że został już tylko jeden rozdział. Bo to tak w sam raz, żeby odegrać wielkie pogodzenie Lotmana z Dobrowolską. A ja nie chcę takiego scenariusza :/ Chcę ją z Alkiem!

    OdpowiedzUsuń
  10. Oesu, nie . Nie, nie, nie, nie, nie - nie kończ tego! Niech to się tak ciągnie i ciągnie... tylko szczęśliwie ; D

    OdpowiedzUsuń