czwartek, 11 kwietnia 2013

Rozdział 8



Bywa, że pierwszej miłości nigdy się nie zapomina, ale ona zawsze się kończy.

         Paul nie lubił siedzieć na przedmeczowych odprawach, kiedy to musiał wysłuchiwać – według niego – całkiem nieistotnych informacji. Brakowało jeszcze tylko danych na temat życia intymnego zawodników z przeciwnej drużyny, albo koloru oczu. Nikogo jakoś specjalnie nie dziwiła więc jego znudzona mina oraz nie denerwowały ostentacyjne ziewnięcia. No, może za wyjątkiem kapitana drużyny. On jako jeden z nielicznych przejmował się tym, co robią i myślą pozostali zawodnicy Asseco Resovii. Chrząknął więc głośno, kiedy Lotman ziewnął chyba dziesiąty raz. Obaj wymienili między sobą znaczące spojrzenia. Właściwie nazwać to można było walką, a zdecydowanym zwycięzcą okazał się Alek, który w swoim życiu niejedno już przeszedł i takie spory potrafił rozwiązać jeszcze w zalążku. Jeśli w ogóle można to było nazwać sporem. Stłamsił w sobie również chęć powiedzenia Amerykaninowi, iż jego zachowanie jest dziecinne oraz bardzo nieuprzejme. Posunąłby się nieco za daleko.
         Przedmeczowa odprawa wreszcie dobiegła końca. Paul natychmiast porwał z oparcia krzesła swoją kurtkę i w kilka sekund opuścił pomieszczenie. Alek westchnął cicho, ukrywając twarz w dłoniach. Nie zareagował na pokrzepiające klepnięcie po plecach. Zwyczajnie potrzebował kilku minut samotności, która na co dzień tak bardzo mu doskwierała. Próbował uśmiechnąć się nieco, kiedy Nowakowski w dość zabawny sposób skomentował zachowanie Paula. Według niego Amerykanin leciał na spotkanie z przepiękną dziewczyną, z którą musi nadrabiać stracony czas. I zapewne stałoby się to jeszcze bardziej zabawne gdyby nie fakt, że po kilku chwilach w sali konferencyjnej pojawiła się szczupła blondynka, a na jej ustach nie błądził nieśmiały uśmiech. Nie trzeba było dwa razy Achremowi powtarzać, że powinien podnieść się z miejsca oraz zapytać, czy dziewczyna przypadkiem nie potrzebuje pomocy.
- Szukam Paula – powiedziała cicho, wyłamując z nerwów palce. Nie patrzyła w jasne tęczówki kapitana rzeszowskiego zespołu. – Pomyślałam, że się ucieszy na wiadomość, iż znalazłam pracę, ale skoro go nie ma…
- Pewnie miał coś ważnego do załatwienia na mieście.
         Alek nigdy nie umiał zdusić w sobie poczucia obowiązku. Musiał za wszelką cenę bronić swojego kolegę. Nie grał istotnej roli fakt, co robił przez ostatnie miesiące ze swoim życiem. Rzecz jasna Białorusin przeklinał w myślach własną głupotę. Już dawno, przy ich pierwszym spotkaniu, powinien powiedzieć Mirelli w kim się zakochała. Nie potrafił. Widząc w jej oczach prawdziwą miłość, nie był w stanie zniszczyć idealnego świata. Oszukiwał ją. Oszukiwał również samego siebie. Każdego wieczora, kiedy targany wyrzutami sumienia nie mógł zasnąć myślał o tym, co mógł zrobić lepiej. A spraw tych było zdecydowanie zbyt wiele.
- To w takim razie nie będę przeszkadzać – do jego myśli znów wdarł się subtelny głos Mirelli, która powoli wycofywała się w stronę wyjścia. Pokręcił energicznie głową, na usta przywołując szeroki uśmiech.
- Nie przeszkadzasz. – Zebrał swoje rzeczy. – Właśnie miałem zamiar zajechać na jakąś kawę. Może masz ochotę się przyłączyć?
         Mirella krótką chwilę biła się z myślami. Achrem był pierwszą osobą, zaraz po Maćku Dobrowolskim, której mogła bezgranicznie zaufać. W prawdzie spotkali się tylko kilka razy, ale nie uraził jej żadnym słowem, ani gestem. Był człowiekiem, który słuchał i potrafił doradzić. Skoro nie zastała Paula, to nic nie szkodziło jej udać się na kawę z Alkiem. Skinęła więc nieśmiało głową zastanawiając się, jakie też pilne sprawy na mieście Lotman mógł mieć do załatwienia.
         Amerykanin siedział na jednej z drewnianych ławek w parku. Zdawało się, że nie doskwiera mu mróz, ani lekko prószący śnieg. Czekał, nerwowo spoglądając na ekran swojego telefonu.
- Paul, słońce – wzdrygnął się na dźwięk swojego imienia w jej ustach.
         Claire jak zwykle wyglądała elegancko i szykownie. Bez zbędnych uprzejmości zajęła miejsce obok siatkarza, nie przestając się przy tym szeroko uśmiechać.
- Czego znowu ode mnie chcesz?
- Mógłbyś nieco milszym tonem mówić do matki swojego dziecka – szepnęła dziewczyna z udawanym przejęciem. Przyznać musiała przed samą sobą, że reakcja Lotmana bardzo ją ucieszyła. Z jego twarzy odpłynęła krew i chyba nawet przestał oddychać. W oczach tliło się niedowierzanie.
- Nie wrobisz mnie w to – warknął wreszcie. – To nie może być moje dziecko.
- Och, słońce. – Claire zaśmiała się dźwięcznie, przeczesując palcami swoje długie włosy. – Możemy wykonać badania, ale to tylko powinno utwierdzić ciebie w przekonaniu, że to dziecko jest twoje.
         Paul zerwał się z ławki. Krążył przez krótką chwilę, wydeptując w śniegu ścieżkę. Claire obserwowała go z szerokim uśmiechem na pełnych ustach. Nie spodziewała się takiej reakcji. Właściwie przypuszczała, że będzie jeszcze gorzej. Lotman miewał przecież ataki złości, kiedy coś mu nie odpowiadało. Dziecko z inną kobietą niż Mirella? On nie był sobie w stanie tego wyobrazić nawet z tą, którą rzekomo tak bardzo kochał! Nie był gotowy na pojawienie się potomka na tym świecie. Kręcił więc głową z niedowierzaniem, by wreszcie pozostawić Claire bez słowa. Musiał coś z tym zrobić, ale potrzebował czasu.
         Tymczasem kapitan rzeszowskiej drużyny nie był w stanie oderwać wzroku od blondynki. Nie przypuszczał nawet, że kiedykolwiek jakaś dziewczyna zawróci mu w głowie. Po wszczęciu sprawy rozwodowej stracił nadzieję. Zostało mu odebrane niemal wszystko to, co kochał.
- Mówię do ciebie – rzuciła dziewczyna ze śmiechem, celując w siatkarza plastikową słomką. – A ty już kolejny raz tego dnia mnie nie słuchasz.
- Przepraszam, zamyśliłem się.
- Oddałabym wiele by dowiedzieć się, nad czym tak dumasz.
         Teraz i on się uśmiechnął. Ostatnim razem Mirella nie była nawet w stanie mówić tak beztroskim tonem. Odżyła. Paul dał jej złudną nadzieję tego, że jeszcze będą mogli stworzyć cudowny związek. Do tego znalazła pracę. Według Dobrowolskiej nie mogło być lepiej.
- Nie chcę ciebie zanudzać własnymi problemami – odpowiedział Achrem po chwili, ponownie starając się skupić na prowadzeniu rozmowy. – Paul nie będzie się o ciebie martwić? Siedzimy tutaj już drugą godzinę, a ty nawet nie napisałaś do niego smsa.
- Wieczorem znajdziemy dla siebie trochę czasu. – Policzki Mirelli zarumieniły się nieco. Serce Alka zakłuło z zazdrości, ale starał się nie dać niczego po sobie poznać. – Ale masz rację, nie powinnam zawracać tobie głowy.
         Blondynka podniosła się z miejsca, sięgając po swoją torbę. Siatkarz zerwał się na równie nogi mając nadzieję, że jednak ich spotkanie nie zakończy się tak szybko. Niestety nie znalazł odpowiednich słów, by móc ją zatrzymać. Kiedy sięgała do portfela mruknął pod nosem: zapłacę. Duma Mirelli znów powinna o sobie przypomnieć, ale jakoś nie potrafiła się z nim spierać. Podziękowała z uprzejmym uśmiechem na ustach.
- Pozwolisz chociaż siebie odwieźć do domu? – Zapytał Alek, kiedy opuścili galerię handlową. Z nerwów wyłamywał palce. A przecież nawet przed ważnym meczem tak bardzo się nie stresował jak w tej chwili. – Paul pewnie miałby mi za złe gdyby dowiedział się, że kazałem jego dziewczynie iść przez połowę miasta na piechotę.
- W takim razie nie powinnam odmawiać.
         Droga przez zakorkowane ulice miasta nie była przyjemna. Do tego upłynęła im w niezręcznej ciszy. Achrem bał się powiedzieć coś nieodpowiedniego. Mirella natomiast gryzła wewnętrzną stronę policzków, by nie zapytać o to, co tak bardzo gnębi siatkarza. Wysiadając z samochodu pod blokiem uśmiechnęła się jedynie i pobiegła po schodach na piętro z nadzieją, iż zastanie swojego ukochanego. Przy okazji też modliła się cicho, by Zbyszek Bartman oznajmił, że wraca do swojego mieszkania. Takie cuda jednak się nie zdarzają. Atakujący był potwornym wrzodem na tyłku.
         Zanim zdążyła odnaleźć w torbie swoje klucze, drzwi otworzyły się na oścież, oświetlając ciemną część korytarza jasnym światłem. Mira zerknęła na Paula, którego kwaśna mina nie wróżyła niczego dobrego. Wciągnął dziewczynę do środka, by po chwili móc się zachłannie wpić w jej zmarznięte wargi. Było to niespodziewane, ale przyjemne. Dobrowolska niemal pozwoliła, aby jej myślami zawładnęło pożądanie. Niemal. Paul nigdy nie był wylewny. Nawet kiedy przechodzili najlepszy okres w związku, nie lubił obnosić się z ich miłością.
- Poczekaj – wyszeptała blondynka prosto w usta Amerykanina. – Coś się stało?
- Nie dlaczego tak myślisz?
- Bo trochę cię znam. – Odsunęła Paula na odległość ramion, a następnie zrzuciła z siebie ciepłą kurtkę. – Więc?
         Mirella skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, a jej zacięty wyraz twarzy oznaczał, że nie ma zamiaru odpuścić. Nie tym razem. Wielokrotnie mógł się oszukiwać, że prawda nigdy nie wyjdzie na jaw. Ale jak długo będzie w stanie oszukiwać wszystkich dookoła? Paul wiedział o wszystkim, podobnie jak Zbyszek. Ten drugi wykorzystywał tą wiedzę na swoją korzyść, co rychło mogło skończyć się wielką katastrofą. Cofnął się kilka kroków, by móc oprzeć się o ścianę. Twarz ukrył w dłoniach. Kilka głębokich wdechów miało go nieco uspokoić.
- To zanim ty się w sobie zbierzesz, to ja mam dla ciebie wiadomość.
- Zamieniam się  w słuch – odparł z uśmiechem mając nadzieję, że jednak wyznawanie prawdy nieco odwlecze w czasie.
- Dostałam pracę!
- Pracę?
- Zibi dzisiaj rano dał mi namiary na Claire, która prowadzi biuro nieruchomości, a że potrzebowała akurat sekretarki…
         Mira urwała, widząc jak z twarzy Paula w kilka sekund odpływa krew. Zmrużyła powieki, chowając dłonie do kieszeni sportowej bluzy.
- Masz rzucić tą pracę – warknął wreszcie Lotman, podnosząc na Mirę wściekłe spojrzenie. – Nie będziesz pracować jako sekretarka!
- Ale…
- Nie będziesz u niej pracować?!
         Paul powoli tracił panowanie nad sobą.
- Nawet jej nie znasz!
- A właśnie, że znam. I to lepiej niż myślisz.
         I nim się Lotman zorientował – było już za późno na cokolwiek. Tych kilka słów wypowiedział w tak znaczący sposób, że nie pozostały żadne złudzenia. Mira wpatrywała się w niego z niedowierzaniem malującym się w dużych oczach.
- Zdradziłeś mnie?
- Nie mogę zaprzeczyć – westchnął, przecierając twarz ze zmęczenia. Kolejne kłamstwo było zupełnie zbędne, chociaż właściwe. Powinien zaprzeczyć. Mógł powiedzieć Mirelli, że ona sobie to tylko wymyśliła; niepotrzebnie dopowiedziała. Zamiast tego przyznał się do drobnej słabości, która miała zakończyć się w sposób tragiczny. Przespał się z Claire kilka razy, a teraz miał zostać ojcem jej dziecka.
         Nie zdążył już powiedzieć słowa. Czuł, że powinien przeprosić Mirę i błagać ją o wybaczenie. W dalszym ciągu był nią zauroczony. Myślał, że miłość się wypaliła, ale to było coś, w co próbował usilnie wierzyć. Nie zdążył zatrzymać Mirelli, która ze łzami w oczach odwróciła się na pięcie, chwyciła swoją kurtkę i opuściła mieszkanie.


***
No to powoli do końca się zbliżamy. Przepraszam za opóźnienie, ale no... Nie miałam już rozdziałów w przód. Mam nadzieję, że chociaż zjadliwe nieco to powyżej.


15 komentarzy:

  1. Paul zachowuje się jak dupek, za przeproszeniem. Według mnie dobrze, że prawda wyszła na jaw. Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy.
    Pozdrawiam. : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozpisywać się nie będę, bo i tak pewnie nic mądrego w tej chwili nie wymyślę. Jestem pod ogromnym wrażeniem. I wcale nie podoba mi się to, że zbliżamy się do końca. Mam nadzieję, że Mirella jeszcze będzie szczęśliwa.
    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Stawiam na Achrema, który może stanąć w potyczkę z Lotmanem o serce Miry. Holenderka, żal mi jej. Wróciła dla niego do Polski, chciała odbudować ich związek a on co ? Zdradzał ją na prawo i lewo i jeszcze dupek nie umie się przyznać do swoich błędów.
    Co za głuupek.
    Czekam na następny.
    Zapraszam do mnie :
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Może intryga Zbyszka doprowadzi w końcu do tego,że dziewczyna w końcu przejrzy na oczy. Ten związek nie ma najmniejszego sensu co gorsze sprawia Mirelli wiele przykrości, zadaje rany. Paul nie jest jej wart. Zastanawiam się tylko nad tym czy Mirella wybaczy Alkowi kiedy dowie się,ze ją okłamywał.

    OdpowiedzUsuń
  5. Paul zachowuje się jak, za przeproszeniem, dupek, o. Stawiam na Alka... Ale ciekawy, czy mu wybaczy, że jej nie powiedział...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Paul w końcu odważył jej się powiedzieć prawdę,co obojgu wyjdzie tylko na dobre. Zachowuje się jak pies ogrodnika,ale myślę, że teraz wszystko się to zmieni. Czyżby jej lekarstwem za złamane serce był inny zawodnik Rzeszowa? :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj Kas uważaj, bo przez ciebie to ja się w tym naszym szlachetnym Alku zakocham, chciałabym wierzyć że jeszcze tacy faceci istnieją. Jeden na pewno w twoim świecie, w tym opowiadaniu. Widać wyraźnie że jest zafascynowany Mirellą a ona chyba teraz u niego poszuka wsparcia i zrozumienia. Sam Paul został postawiony pod ścianą, nie dziwę się że w końcu powiedział za dużo i jego kłamstwa wyszły na jaw, to zawsze się tak kończy

    OdpowiedzUsuń
  8. No i Mirella dowiedziała się o zdradzie Lotaman. Przynajmniej dobrze, że od niego samego, a nie od kogoś innego. Wiecznie Paul też nie mógł przed nią tego ukrywać. Ciekawe co zrobi Mira gdy dowie się co ciąży Claire i o tym, że to Paul jest ojcem. Na prawdę współczuję jej. Wróciła dla niego do Polski, bo chciała ratować to co zostało jeszcze z ich związku.

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  9. O w du.pę :O Zbyszek jaki spisek przeprowadził, nie wierzę. Claire zna Paula. Ciekawa jestem czy ona naprawdę jest w ciąży, czy tylko kłamie, ale i tak cieszę się, że Mirella się o wszystkim dowiedziała. Sorry, ale Lotman w ogóle na nią nie zasługuje -.- może Zbyszek nie postąpił do końca fair, ale jestem ostatnią osobą, która będzie go krytykować. Mam nadzieję, że teraz już wszystko się ułoży, z Mira z Alkiem stworzą szczęśliwą parę :) Od początku im kibicowałam i będę kibicować do końca.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zbyszek chyba jednak nie okazał się aż takim palantem. pozwolił Mirze przejrzeć na oczy.
    ja chce takiego Alka <3 mógłby się dogadać z Mirą, ale chyba tak pięknie nie będzie.
    Paul, idiota
    iśka

    OdpowiedzUsuń
  11. Zbyt delikatnie to tego Paul nie rozegrał, wypowiedział o kilka słów za dużo. Nie wiem, czego on się spodziewał - że ot tak mu wybaczy? Wróciła dla niego do Polski, a on jej taki numer odstawia. W dodatku Bartman - nie powiem, wprost świetny z niego kumpel, nie ma co.
    Ja mam tylko nadzieję, że Mira będzie jednak szczęśliwa. Czy z Paulem, czy z Alkiem, czy kimkolwiek innym.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak się pogmatwało, dżizys. Biedna Mira, czemu ona nie może być szczęśliwa? Mam nadzieję, że ta sytuacja się jakoś unormuje.

    OdpowiedzUsuń
  13. Mira wreszcie wie!! Niech Paul spada na drzewo i wychowuje dziecko razem ze swoja kochanicą!

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział świetny. Ja jednak mam nadzieję, że jej miłość z Lotmanem przetrwa . Czekam na więcej i zapraszam do mnie na volleyball-lost-dreams.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Według mnie bardzo zjadliwe, z chęcią pożarłam.
    Musiała się dowiedzieć, musiała. Szkoda mi jej. A niech Lotman wreszcie zacznie myśleć, bo mnie szlag pieprznie.

    OdpowiedzUsuń