Bywa,
że pierwszej miłości nigdy się nie zapomina, ale ona zawsze się kończy.
Paul nie lubił siedzieć na
przedmeczowych odprawach, kiedy to musiał wysłuchiwać – według niego – całkiem
nieistotnych informacji. Brakowało jeszcze tylko danych na temat życia
intymnego zawodników z przeciwnej drużyny, albo koloru oczu. Nikogo jakoś specjalnie
nie dziwiła więc jego znudzona mina oraz nie denerwowały ostentacyjne
ziewnięcia. No, może za wyjątkiem kapitana drużyny. On jako jeden z nielicznych
przejmował się tym, co robią i myślą pozostali zawodnicy Asseco Resovii.
Chrząknął więc głośno, kiedy Lotman ziewnął chyba dziesiąty raz. Obaj wymienili
między sobą znaczące spojrzenia. Właściwie nazwać to można było walką, a
zdecydowanym zwycięzcą okazał się Alek, który w swoim życiu niejedno już
przeszedł i takie spory potrafił rozwiązać jeszcze w zalążku. Jeśli w ogóle
można to było nazwać sporem. Stłamsił
w sobie również chęć powiedzenia Amerykaninowi, iż jego zachowanie jest
dziecinne oraz bardzo nieuprzejme. Posunąłby się nieco za daleko.
Przedmeczowa odprawa wreszcie dobiegła
końca. Paul natychmiast porwał z oparcia krzesła swoją kurtkę i w kilka sekund
opuścił pomieszczenie. Alek westchnął cicho, ukrywając twarz w dłoniach. Nie
zareagował na pokrzepiające klepnięcie po plecach. Zwyczajnie potrzebował kilku
minut samotności, która na co dzień tak bardzo mu doskwierała. Próbował
uśmiechnąć się nieco, kiedy Nowakowski w dość zabawny sposób skomentował
zachowanie Paula. Według niego Amerykanin leciał na spotkanie z przepiękną
dziewczyną, z którą musi nadrabiać stracony czas. I zapewne stałoby się to jeszcze
bardziej zabawne gdyby nie fakt, że po kilku chwilach w sali konferencyjnej
pojawiła się szczupła blondynka, a na jej ustach nie błądził nieśmiały uśmiech.
Nie trzeba było dwa razy Achremowi powtarzać, że powinien podnieść się z
miejsca oraz zapytać, czy dziewczyna przypadkiem nie potrzebuje pomocy.
-
Szukam Paula – powiedziała cicho, wyłamując z nerwów palce. Nie patrzyła w
jasne tęczówki kapitana rzeszowskiego zespołu. – Pomyślałam, że się ucieszy na
wiadomość, iż znalazłam pracę, ale skoro go nie ma…
-
Pewnie miał coś ważnego do załatwienia na mieście.
Alek nigdy nie umiał zdusić w sobie
poczucia obowiązku. Musiał za wszelką cenę bronić swojego kolegę. Nie grał
istotnej roli fakt, co robił przez ostatnie miesiące ze swoim życiem. Rzecz
jasna Białorusin przeklinał w myślach własną głupotę. Już dawno, przy ich
pierwszym spotkaniu, powinien powiedzieć Mirelli w kim się zakochała. Nie
potrafił. Widząc w jej oczach prawdziwą miłość, nie był w stanie zniszczyć
idealnego świata. Oszukiwał ją. Oszukiwał również samego siebie. Każdego
wieczora, kiedy targany wyrzutami sumienia nie mógł zasnąć myślał o tym, co
mógł zrobić lepiej. A spraw tych było zdecydowanie zbyt wiele.
-
To w takim razie nie będę przeszkadzać – do jego myśli znów wdarł się subtelny
głos Mirelli, która powoli wycofywała się w stronę wyjścia. Pokręcił
energicznie głową, na usta przywołując szeroki uśmiech.
-
Nie przeszkadzasz. – Zebrał swoje rzeczy. – Właśnie miałem zamiar zajechać na
jakąś kawę. Może masz ochotę się przyłączyć?
Mirella krótką chwilę biła się z
myślami. Achrem był pierwszą osobą, zaraz po Maćku Dobrowolskim, której mogła
bezgranicznie zaufać. W prawdzie spotkali się tylko kilka razy, ale nie uraził
jej żadnym słowem, ani gestem. Był człowiekiem, który słuchał i potrafił doradzić.
Skoro nie zastała Paula, to nic nie szkodziło jej udać się na kawę z Alkiem.
Skinęła więc nieśmiało głową zastanawiając się, jakie też pilne sprawy na
mieście Lotman mógł mieć do załatwienia.
Amerykanin siedział na jednej z
drewnianych ławek w parku. Zdawało się, że nie doskwiera mu mróz, ani lekko
prószący śnieg. Czekał, nerwowo spoglądając na ekran swojego telefonu.
-
Paul, słońce – wzdrygnął się na dźwięk swojego imienia w jej ustach.
Claire jak zwykle wyglądała elegancko i
szykownie. Bez zbędnych uprzejmości zajęła miejsce obok siatkarza, nie
przestając się przy tym szeroko uśmiechać.
-
Czego znowu ode mnie chcesz?
-
Mógłbyś nieco milszym tonem mówić do matki swojego dziecka – szepnęła
dziewczyna z udawanym przejęciem. Przyznać musiała przed samą sobą, że reakcja
Lotmana bardzo ją ucieszyła. Z jego twarzy odpłynęła krew i chyba nawet
przestał oddychać. W oczach tliło się niedowierzanie.
-
Nie wrobisz mnie w to – warknął wreszcie. – To nie może być moje dziecko.
-
Och, słońce. – Claire zaśmiała się dźwięcznie, przeczesując palcami swoje
długie włosy. – Możemy wykonać badania, ale to tylko powinno utwierdzić ciebie
w przekonaniu, że to dziecko jest twoje.
Paul zerwał się z ławki. Krążył przez
krótką chwilę, wydeptując w śniegu ścieżkę. Claire obserwowała go z szerokim
uśmiechem na pełnych ustach. Nie spodziewała się takiej reakcji. Właściwie
przypuszczała, że będzie jeszcze gorzej. Lotman miewał przecież ataki złości,
kiedy coś mu nie odpowiadało. Dziecko z inną kobietą niż Mirella? On nie był
sobie w stanie tego wyobrazić nawet z tą, którą rzekomo tak bardzo kochał! Nie
był gotowy na pojawienie się potomka na tym świecie. Kręcił więc głową z
niedowierzaniem, by wreszcie pozostawić Claire bez słowa. Musiał coś z tym
zrobić, ale potrzebował czasu.
Tymczasem kapitan rzeszowskiej drużyny
nie był w stanie oderwać wzroku od blondynki. Nie przypuszczał nawet, że
kiedykolwiek jakaś dziewczyna zawróci mu w głowie. Po wszczęciu sprawy
rozwodowej stracił nadzieję. Zostało mu odebrane niemal wszystko to, co kochał.
-
Mówię do ciebie – rzuciła dziewczyna ze śmiechem, celując w siatkarza
plastikową słomką. – A ty już kolejny raz tego dnia mnie nie słuchasz.
-
Przepraszam, zamyśliłem się.
-
Oddałabym wiele by dowiedzieć się, nad czym tak dumasz.
Teraz
i on się uśmiechnął. Ostatnim razem Mirella nie była nawet w stanie mówić tak
beztroskim tonem. Odżyła. Paul dał jej złudną nadzieję tego, że jeszcze będą
mogli stworzyć cudowny związek. Do tego znalazła pracę. Według Dobrowolskiej
nie mogło być lepiej.
-
Nie chcę ciebie zanudzać własnymi problemami – odpowiedział Achrem po chwili,
ponownie starając się skupić na prowadzeniu rozmowy. – Paul nie będzie się o
ciebie martwić? Siedzimy tutaj już drugą godzinę, a ty nawet nie napisałaś do
niego smsa.
-
Wieczorem znajdziemy dla siebie trochę czasu. – Policzki Mirelli zarumieniły
się nieco. Serce Alka zakłuło z zazdrości, ale starał się nie dać niczego po
sobie poznać. – Ale masz rację, nie powinnam zawracać tobie głowy.
Blondynka podniosła się z miejsca,
sięgając po swoją torbę. Siatkarz zerwał się na równie nogi mając nadzieję, że
jednak ich spotkanie nie zakończy się tak szybko. Niestety nie znalazł
odpowiednich słów, by móc ją zatrzymać. Kiedy sięgała do portfela mruknął pod
nosem: zapłacę. Duma Mirelli znów powinna
o sobie przypomnieć, ale jakoś nie potrafiła się z nim spierać. Podziękowała z
uprzejmym uśmiechem na ustach.
-
Pozwolisz chociaż siebie odwieźć do domu? – Zapytał Alek, kiedy opuścili
galerię handlową. Z nerwów wyłamywał palce. A przecież nawet przed ważnym
meczem tak bardzo się nie stresował jak w tej chwili. – Paul pewnie miałby mi
za złe gdyby dowiedział się, że kazałem jego dziewczynie iść przez połowę
miasta na piechotę.
-
W takim razie nie powinnam odmawiać.
Droga przez zakorkowane ulice miasta
nie była przyjemna. Do tego upłynęła im w niezręcznej ciszy. Achrem bał się
powiedzieć coś nieodpowiedniego. Mirella natomiast gryzła wewnętrzną stronę
policzków, by nie zapytać o to, co tak bardzo gnębi siatkarza. Wysiadając z
samochodu pod blokiem uśmiechnęła się jedynie i pobiegła po schodach na piętro
z nadzieją, iż zastanie swojego ukochanego. Przy okazji też modliła się cicho,
by Zbyszek Bartman oznajmił, że wraca do swojego mieszkania. Takie cuda jednak
się nie zdarzają. Atakujący był potwornym wrzodem na tyłku.
Zanim zdążyła odnaleźć w torbie swoje
klucze, drzwi otworzyły się na oścież, oświetlając ciemną część korytarza
jasnym światłem. Mira zerknęła na Paula, którego kwaśna mina nie wróżyła
niczego dobrego. Wciągnął dziewczynę do środka, by po chwili móc się zachłannie
wpić w jej zmarznięte wargi. Było to niespodziewane, ale przyjemne. Dobrowolska
niemal pozwoliła, aby jej myślami zawładnęło pożądanie. Niemal. Paul nigdy nie był wylewny. Nawet kiedy przechodzili
najlepszy okres w związku, nie lubił obnosić się z ich miłością.
-
Poczekaj – wyszeptała blondynka prosto w usta Amerykanina. – Coś się stało?
-
Nie dlaczego tak myślisz?
-
Bo trochę cię znam. – Odsunęła Paula na odległość ramion, a następnie zrzuciła
z siebie ciepłą kurtkę. – Więc?
Mirella skrzyżowała ręce na klatce
piersiowej, a jej zacięty wyraz twarzy oznaczał, że nie ma zamiaru odpuścić.
Nie tym razem. Wielokrotnie mógł się oszukiwać, że prawda nigdy nie wyjdzie na
jaw. Ale jak długo będzie w stanie oszukiwać wszystkich dookoła? Paul wiedział
o wszystkim, podobnie jak Zbyszek. Ten drugi wykorzystywał tą wiedzę na swoją
korzyść, co rychło mogło skończyć się wielką katastrofą. Cofnął się kilka
kroków, by móc oprzeć się o ścianę. Twarz ukrył w dłoniach. Kilka głębokich
wdechów miało go nieco uspokoić.
-
To zanim ty się w sobie zbierzesz, to ja mam dla ciebie wiadomość.
-
Zamieniam się w słuch – odparł z
uśmiechem mając nadzieję, że jednak wyznawanie prawdy nieco odwlecze w czasie.
-
Dostałam pracę!
-
Pracę?
-
Zibi dzisiaj rano dał mi namiary na Claire, która prowadzi biuro nieruchomości,
a że potrzebowała akurat sekretarki…
Mira urwała, widząc jak z twarzy Paula
w kilka sekund odpływa krew. Zmrużyła powieki, chowając dłonie do kieszeni
sportowej bluzy.
-
Masz rzucić tą pracę – warknął wreszcie Lotman, podnosząc na Mirę wściekłe
spojrzenie. – Nie będziesz pracować jako sekretarka!
-
Ale…
-
Nie będziesz u niej pracować?!
Paul powoli tracił panowanie nad sobą.
-
Nawet jej nie znasz!
-
A właśnie, że znam. I to lepiej niż myślisz.
I nim się Lotman zorientował – było już
za późno na cokolwiek. Tych kilka słów wypowiedział w tak znaczący sposób, że
nie pozostały żadne złudzenia. Mira wpatrywała się w niego z niedowierzaniem
malującym się w dużych oczach.
-
Zdradziłeś mnie?
-
Nie mogę zaprzeczyć – westchnął, przecierając twarz ze zmęczenia. Kolejne
kłamstwo było zupełnie zbędne, chociaż właściwe. Powinien zaprzeczyć. Mógł
powiedzieć Mirelli, że ona sobie to tylko wymyśliła; niepotrzebnie
dopowiedziała. Zamiast tego przyznał się do drobnej słabości, która miała
zakończyć się w sposób tragiczny. Przespał się z Claire kilka razy, a teraz
miał zostać ojcem jej dziecka.
Nie zdążył już powiedzieć słowa. Czuł,
że powinien przeprosić Mirę i błagać ją o wybaczenie. W dalszym ciągu był nią
zauroczony. Myślał, że miłość się wypaliła, ale to było coś, w co próbował
usilnie wierzyć. Nie zdążył zatrzymać Mirelli, która ze łzami w oczach odwróciła
się na pięcie, chwyciła swoją kurtkę i opuściła mieszkanie.
***
No to powoli do końca się zbliżamy. Przepraszam za opóźnienie, ale no... Nie miałam już rozdziałów w przód. Mam nadzieję, że chociaż zjadliwe nieco to powyżej.
Paul zachowuje się jak dupek, za przeproszeniem. Według mnie dobrze, że prawda wyszła na jaw. Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. : )
Rozpisywać się nie będę, bo i tak pewnie nic mądrego w tej chwili nie wymyślę. Jestem pod ogromnym wrażeniem. I wcale nie podoba mi się to, że zbliżamy się do końca. Mam nadzieję, że Mirella jeszcze będzie szczęśliwa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i z niecierpliwością czekam na następny :)
Stawiam na Achrema, który może stanąć w potyczkę z Lotmanem o serce Miry. Holenderka, żal mi jej. Wróciła dla niego do Polski, chciała odbudować ich związek a on co ? Zdradzał ją na prawo i lewo i jeszcze dupek nie umie się przyznać do swoich błędów.
OdpowiedzUsuńCo za głuupek.
Czekam na następny.
Zapraszam do mnie :
http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com
Może intryga Zbyszka doprowadzi w końcu do tego,że dziewczyna w końcu przejrzy na oczy. Ten związek nie ma najmniejszego sensu co gorsze sprawia Mirelli wiele przykrości, zadaje rany. Paul nie jest jej wart. Zastanawiam się tylko nad tym czy Mirella wybaczy Alkowi kiedy dowie się,ze ją okłamywał.
OdpowiedzUsuńPaul zachowuje się jak, za przeproszeniem, dupek, o. Stawiam na Alka... Ale ciekawy, czy mu wybaczy, że jej nie powiedział...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Paul w końcu odważył jej się powiedzieć prawdę,co obojgu wyjdzie tylko na dobre. Zachowuje się jak pies ogrodnika,ale myślę, że teraz wszystko się to zmieni. Czyżby jej lekarstwem za złamane serce był inny zawodnik Rzeszowa? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Oj Kas uważaj, bo przez ciebie to ja się w tym naszym szlachetnym Alku zakocham, chciałabym wierzyć że jeszcze tacy faceci istnieją. Jeden na pewno w twoim świecie, w tym opowiadaniu. Widać wyraźnie że jest zafascynowany Mirellą a ona chyba teraz u niego poszuka wsparcia i zrozumienia. Sam Paul został postawiony pod ścianą, nie dziwę się że w końcu powiedział za dużo i jego kłamstwa wyszły na jaw, to zawsze się tak kończy
OdpowiedzUsuńNo i Mirella dowiedziała się o zdradzie Lotaman. Przynajmniej dobrze, że od niego samego, a nie od kogoś innego. Wiecznie Paul też nie mógł przed nią tego ukrywać. Ciekawe co zrobi Mira gdy dowie się co ciąży Claire i o tym, że to Paul jest ojcem. Na prawdę współczuję jej. Wróciła dla niego do Polski, bo chciała ratować to co zostało jeszcze z ich związku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
O w du.pę :O Zbyszek jaki spisek przeprowadził, nie wierzę. Claire zna Paula. Ciekawa jestem czy ona naprawdę jest w ciąży, czy tylko kłamie, ale i tak cieszę się, że Mirella się o wszystkim dowiedziała. Sorry, ale Lotman w ogóle na nią nie zasługuje -.- może Zbyszek nie postąpił do końca fair, ale jestem ostatnią osobą, która będzie go krytykować. Mam nadzieję, że teraz już wszystko się ułoży, z Mira z Alkiem stworzą szczęśliwą parę :) Od początku im kibicowałam i będę kibicować do końca.
OdpowiedzUsuńZbyszek chyba jednak nie okazał się aż takim palantem. pozwolił Mirze przejrzeć na oczy.
OdpowiedzUsuńja chce takiego Alka <3 mógłby się dogadać z Mirą, ale chyba tak pięknie nie będzie.
Paul, idiota
iśka
Zbyt delikatnie to tego Paul nie rozegrał, wypowiedział o kilka słów za dużo. Nie wiem, czego on się spodziewał - że ot tak mu wybaczy? Wróciła dla niego do Polski, a on jej taki numer odstawia. W dodatku Bartman - nie powiem, wprost świetny z niego kumpel, nie ma co.
OdpowiedzUsuńJa mam tylko nadzieję, że Mira będzie jednak szczęśliwa. Czy z Paulem, czy z Alkiem, czy kimkolwiek innym.
Jak się pogmatwało, dżizys. Biedna Mira, czemu ona nie może być szczęśliwa? Mam nadzieję, że ta sytuacja się jakoś unormuje.
OdpowiedzUsuńMira wreszcie wie!! Niech Paul spada na drzewo i wychowuje dziecko razem ze swoja kochanicą!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Ja jednak mam nadzieję, że jej miłość z Lotmanem przetrwa . Czekam na więcej i zapraszam do mnie na volleyball-lost-dreams.blogspot.com
OdpowiedzUsuńWedług mnie bardzo zjadliwe, z chęcią pożarłam.
OdpowiedzUsuńMusiała się dowiedzieć, musiała. Szkoda mi jej. A niech Lotman wreszcie zacznie myśleć, bo mnie szlag pieprznie.