Jako
nastolatka sądziła, że jeszcze zbyt wcześnie, by wybierać. Jako młoda kobieta
była przekonana, że już zbyt późno, by cokolwiek zmienić.
Wiosna zdecydowanie zbyt wcześnie
wdarła się do serca Mirelli Dobrowolskiej. Wystarczył jeden kubek gorącej
czekolady w towarzystwie ukochanego mężczyzny, by śnieg stopniał wraz z cienką
warstwą lodu. Nie zdążyła się nimi solidnie otoczyć. Gdyby to uczyniła, zapewne
zaoszczędziłaby sobie wiele niepotrzebnego cierpienia. Może nawet
zorientowałaby się, iż uczucia ulokowała w niewłaściwej osobie. Ale to były
czarne scenariusze, których nie chciała rozważać. Cieszyła się tą wiosną w
samym środku grudnia i z szerokim uśmiechem siedziała teraz na kanapie przed
telewizorem, razem z najnowszym modelem laptopa na kolanach. Owinięta była
szczelnie polarowym kocem. Do szczęścia brakowało jedynie ognia radośnie
huczącego w kominku.
Kolejna aukcja na popularnym portalu allegro skończyła się zdecydowanie
przedwcześnie, przez co Mira nie mogła cieszyć się idealnym prezentem dla
ukochanego. Dalsze przeglądanie Internetu stało się dla niej zdecydowanie zbyt
nużące. Miała nadzieję, że kiedy tylko wybierze się na przechadzkę po rzeszowskich
galeriach handlowych, coś wpadnie w jej wybredne oko. Ale nie mogła pozwolić
sobie na byle co. Po raz pierwszy miała ochotę dać Paulowi coś od serca. Do tej
pory nie przepadali za wzajemnym wymienianiem się podarkami. W rodzinnej
tradycji Dobrowolskich podczas świąt wszyscy dzielili się opłatkiem, składali
sobie życzenia, ale zero prezentów. Podarunki mogą być nietrafione lub zbyt
drogie, ewentualnie zwykłe buble nie warte grosza. To niszy magię świąt oraz
ciepłą, rodzinną atmosferę. Lotmanowi było to na rękę. Przez nieustanne
treningi, wyjazdy oraz spotkania z kolegami z zespołu nie miał czasu na
poszukiwania odpowiedniego prezentu. Mieli ku temu inne okazje jak walentynki,
urodziny i rocznice.
Do salonu wtoczył się półżywy Bartman,
narzekający na potworny ból głowy. Z początku Mira planowała go zignorować.
Jeśli ktoś cierpiał na nadmierną ilość do alkoholu, to niech później również
cierpi, ale w samotności. Ze znudzeniem przewijała aktualności pojawiające się
na facebooku, wlepiając bezmyślnie wzrok w ekran laptopa. Niestety marudzący
był zbyt natarczywy, a jego ciągłe jęki potrafiły doprowadzić do szału. Mirella
zamknęła pokrywę komputera, odrzuciła koc i bez słowa ruszyła do kuchni. Jej
humor poprawił się znacznie, gdy kolejny raz przeczytała wiadomość na lodówce,
pozostawioną przez Paula. Mira, spotkajmy
się dzisiaj o czternastej pod halą. Myślę, że powinniśmy porozmawiać przy
obiedzie. Całusy, Twój Paul. Westchnęła cicho, a wszelkie nadzieje znów
odżyły. I to ze zdwojoną siłą.
Aspiryna znajdowała się w szafce przy
kuchence elektrycznej. Mira nalała zimnej wody do szklanki, a następnie
powróciła do umierającego Zbyszka, który przeniósł się teraz na kanapę i
przerzucał kanały. Dziewczyna zaklęła cicho. Powinna była ukryć przed nim to
przeklęte urządzenie. Teraz było już zdecydowanie za późno. Z nieukrywaną
niechęcią podała Zbyszkowi tabletki oraz szklankę.
-
Jesteś aniołem – stwierdził atakujący z szerokim uśmiechem.
-
Nie przesadzałabym – odpowiedziała blondynka, cmokając przy tym cicho. – A
teraz wybacz, muszę się przygotować.
-
Wychodzisz?
Gdzieś na końcu języka miała ochotę
powiedzieć, że to nie jest jego sprawa, ale dobre wychowanie na to nie
pozwalało. Chwyciła laptopa oraz koc i kierując się w stronę swojego pokoju
rzuciła:
-
Idę na obiad z Paulem.
Czuła się obco w swoim własnym
mieszkaniu. W prawdzie nie tak powinna je określić. Spędziła tutaj zaledwie
jedną noc, ale te cztery ściany opłacane były przez Paula. Obecność jego kolegi
na co dzień była zdecydowanie nie na miejscu. Nie powinna narzekać. Gdyby
Zbyszek nie wybrał się na tą imprezę, pewnie by nie spędziła kilku upojnych
chwil z ukochanym. Kiedy jednak próbowali zasnąć, atakujący zaczął dobijać się
do drzwi. Niewiele brakowało, a obudziłby przy tym wszystkich mieszkańców tego
miasta. Kolejnych kilka godzin upłynęło im na podtrzymywaniu jego głowy nad
muszlą klozetową. To zdecydowanie nie były najlepsze chwile w życiu Mirelli.
Przez blisko piętnaście minut próbowała
domyślić się, co też może siedzieć w głowie Paula. Restauracja będzie elegancka,
czy raczej coś na podobieństwo fast fooda? Tą drugą opcję szybko odrzuciła. To
by nie było w jego stylu. Koniec końców zdecydowała się założyć długi sweter w
kolorze kremowym, a do tego czarne, ocieplane legginsy. Ubiór odpowiedni niemal
na każdą okazję. Wychodząc z domu Mira poprosiła Zbyszka, by doprowadził się do
porządku. Nie sądziła, że posłucha. Dla niego leżenie na kanapie z pilotem w
ręku było najlepszą opcją na spędzenie leniwego popołudnia.
Przez ostatnie kilka godzin spadły
kolejne centymetry białego puchu. Na całe szczęście tym razem służby miejskie
się spisały. Jezdnie były prawie czarne, a chodniki w miarę odśnieżone. Mira
zmierzała w stronę hali lekkim krokiem, nucąc pod nosem ulubioną piosenkę. Nie
zawracała sobie głowy przenikliwym, mroźnym wiatrem. Była szczęśliwa.
Wyciągnęła przed siebie dłoń, odzianą w bordową rękawiczkę. Po chwili spoczęły
na niej pierwsze płatki śniegu. Mówią, że każdy z nich jest inny i jedyny w
swoim rodzaju. Taki właśnie był Paul dla Mirelli. Inny od wszystkich oraz
jedyny taki na całym świecie. Był dla niej idealny w każdym calu. Nawet ze
swoim dziwnym, często niezrozumiałym zachowaniem.
-
Właśnie o tobie myślałem. – Przez krótką chwilę zdawało się jej, że słowa te,
wypowiedziane dobrze znanym głosem, są jedynie wytworem wybujałej wyobraźni.
Dopiero kiedy znalazła się w silnych ramionach Amerykanina zrozumiała, że to
prawdziwy Paul Lotman wypowiedział tych kilka słów. Wspięła się na palce, by
móc dosięgnąć jego ust.
-
To gdzie mnie porywasz?
-
Chciałbym na koniec świata, ale to niestety nieosiągalne w tej chwili. – Kąciki
ust Paula uniosły się nieznacznie w górę. – Obowiązki wobec klubu i te sprawy.
-
Nie tłumacz się, głuptasie.
Radosny śmiech Mirelli na nowo obudził
w lodowatym sercu płomyk dawnych uczuć. Przypomniał sobie radosne chwile, które
były ich wspólnym udziałem. Pierwsze spotkanie w muzeum. Pierwsza randka, która
okazała się ogromną pomyłką. Pierwszy mecz, na który ją zaprosił i zapewne
dzięki temu wygrali najważniejsze spotkanie w sezonie. Wtedy też pokłócili się
po raz pierwszy. Pierwszy pocałunek – słodki, czuły, niezapomniany. Pierwsze
chwile we wspólnym mieszkaniu, które były zdecydowanie lepsze niż się
spodziewał. Pierwsze wspólne plany na przyszłość. Ale to jeszcze nie były ich
wszystkie „pierwsze chwile”, które wspólnie przeżyli. Na swojej liście miał
jeszcze wiele spraw do odhaczenia.
Paul był romantykiem. Przynajmniej
kiedyś. W poszukiwaniu odpowiedniego miejsca w Rzeszowie na obiad skontaktował
się z kapitanem zespołu. Achrem miał w tych kwestiach doświadczenie. Do tego
znał miasto niemalże tak samo, jak Igła, któremu tego dnia nikt wolał nie
przeszkadzać. Porwał swoją małżonkę i dzieci na jednodniowy wypad w góry.
Koniec końców to właśnie Alek był doradcą w sprawach sercowych Paula. Podobnie
z resztą, jak powiernikiem jego najskrytszych tajemnic. Czasem miał ochotę
powiedzieć wszystkim wprost, by się odczepili i dali mu święty spokój. Często
brakło odwagi. Był zbyt uprzejmy. Teraz nie pozostało mu nic, jak siedzieć przy
tym kuchennym stole zastanawiając się, w którym momencie idealne życie zboczyło
na niewłaściwy tor.
-
Alek, mówię do ciebie. – Wściekły głos żony potrafił skutecznie sprowadzić go
na ziemię. Chrząknął z zakłopotaniem, wyłamując przy tym palce. – Myślisz, że
wysokie alimenty załatwią sprawę?
-
Tak właśnie mi się zdaje – mruknął siatkarz, próbując wytrzymać lodowate
spojrzenie żony. – Tobie nie jestem nic winien, ale naszemu dziecku chcę
zapewnić dobrą przyszłość.
-
A dom?
-
Wybudowałem go za własne pieniądze, więc nie masz prawa się o niego upominać.
Co więcej…
Gdyby nie rozdzwonił się jego telefon,
zapewne powiedziałby o kilka słów za dużo. Zerkając na wyświetlacz, zaciskał
nerwowo pięści. Paul jak zwykle dzwonił w najmniej odpowiednim momencie. Nie
chcąc jednak ciągnąć bezsensownych negocjacji ze swoją żoną, Alek przesunął
palcem po dotykowym ekranie.
Mira obserwowała, jak Paul z
zakłopotaniem grzebie czubkiem buta w śnieżnej zaspie. To miał być doskonały
wypad na wspólny obiad, a jeszcze nie udało im się dotrzeć do restauracji. Od
godziny błądzili po mieście. Oboje byli głodni, zmarznięci i pociągali nosami.
Wreszcie, po krótkiej konsultacji z Achremem okazało się, iż są w niewłaściwej
części Rzeszowa.
-
Myślę, że McDonald może mieć w sobie coś z romantyzmu – stwierdziła blondynka,
ciągnąc Paula w stronę galerii handlowej. – Najważniejsze byśmy byli razem.
-
Ale chciałem by było idealnie.
-
I będzie – zapewniła.
Jak to zwykle przed świętami, w galerii
kręciło się mnóstwo ludzi. Jedni zmierzali po zakupy do Tesco, inni preferowali
sklepy z odzieżą lub biżuterią. W całym tym zamieszaniu niewielu znajdowało
chociażby chwilę by wziąć głęboki oddech i przystanąć, lub chociaż przysiąść na
ławce. Rzeszowianie wpadli w szał świątecznych zakupów. Podobnie z resztą, jak
osiemdziesiąt procent ludzi na całym świecie. Mira zaklęła cicho zdając sobie
sprawę, że to jednak nie był najlepszy pomysł. Pół narodu się zebrało, a w tym
tłumie popularny siatkarz. I chociaż nie chciał, to wzbudzał sensację.
-
Sama mnie w to wpakowałaś – przypomniał uprzejmie Mirelli, kiedy zajęli miejsce
przy jednym ze stolików. – Teraz musisz jakoś z tym żyć.
-
Masz na myśli siebie, czy swoją popularność? – Zapytała dziewczyna z
zawadiackim uśmiechem, sięgając po frytkę z opakowania Paula. Ten jedynie
przewrócił oczami, skupiając całą swoją uwagę na tuczącym hamburgerze, którego
trzymał w dłoniach. W głowie kłębiła się tylko jedna myśl: trener mnie zabije. Kiedy drużyna przegrywała, zazwyczaj zwalał
winę na nieprawidłową dietę. Rozliczał wtedy każdego z zawodników i wiedział o
rzeczach, o których teoretycznie powinien nie mieć zielonego pojęcia. To
właśnie sprawiało, iż Paul do tej pory omijał tego typu „restauracje” szerokim
łukiem. Skoro jednak rozmyślał po wszystkich pierwszych razach z Mirą, to przy
kolejnej pozycji mógł postawić krzyżyk.
~*~
Dwa dni spędzone w Bydgoszczy. Oj było warto :)
Podejrzewam ze ten typ restauracji jakoś nie będzie sprzyjał ani szczerym, ani romantycznym rozmową wiec Mira nadal nie będzie wiele wiedzieć a Paul jeszcze mocnej zamota sie w tym wszystkim. Im przydała by się cisza we własnych 4 ścianach, ale jak tu mieć cisze kiedy za ścianą pałęta się skacowany Bartman. Mirella ma dobre serce, ja bym nigdy nie dała tabletki na ból głowy spowodowany kacem. Sam się doprowadził do takiego stanu, to niech się albo męczy, albo znajdzie środek przeciwbólowy a nie czeka aż go dostanie.
OdpowiedzUsuńByłam ciekawa o czym Paul chciał porozmawiać z Mirą, ale raczej McDonald to nie jest odpowiednie miejsce, tym bardziej, że Lotman wywołał niemałe zamieszanie swoją obecnością.
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam. : )
Cały czas nie umiem rozgryźć Paula.. Niby nie widzi już sensu,by spotykać się z Mirą,ale cały czas go do niej ciągnie.. Nie umiem sobie też wyobrazić Alka, który rozmawia tak z własną żoną.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Paul jest bardzo skomplikowanym człowiekiem. Zastanawiam się cały czas czy on ja kocha czy nie? Mam wrażenie, że on jest z nią tylko dlatego iż pamięta jak to było kiedyś. Nie mniej uważam iż powinien powiedzieć jej prawdę i wtedy walczyć o nią, o jej wybaczenie i o jej miłość. Może by mu sie udało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
Paul, ja Cię błagam. Nie rań jej. Bo Mira jest tak przyjazna i miła, a on może ją tak mocno skrzywdzić. Serce mi pęka przez nich.
OdpowiedzUsuńMieszasz mi w głowie. Teraz Paul wydaje się być takim kochanym facetem, któremu zależy na Mirelli. A ja nie wierzę w takie nagłe zmiany. Mam wrażenie, że teraz się wszystko układa, ale na końcu i tak się posypie. (A wtedy Alek ruszy na ratunek ^^) Przynajmniej odkryłaś tajemnicę Akhrema. Tak myślałam, że to może być coś w stylu rozwodu, ale zawsze lepiej wiedzieć na pewno. Współczuję mu, bo widać, że ta sytuacja jest dla niego ciężka. Zastanawiam się tylko czy on nadal kocha swoją żonę? Wydaje mi się, że nie powinien, w tym krótkim fragmencie on nie wyglądał na zranionego mężczyznę, tylko wkurzonego faceta, ale zawsze mogę się mylić, prawda? :P
OdpowiedzUsuńdotarłam w końcu. wybacz opóźnienie, ale moje gadu przeżywało wielkie zawirowania.
OdpowiedzUsuńrzeczywiście mieszasz w głowie. Paul taki dobry i zakochany jak kiedyś. nie wierze w to. nie można zmienić się w ciągu dnia. potrzeba czasu. wydaje mi się, że ze strony siatkarza to tylko gra pozorów.
Mira to dobra dziewczyna. ja bym się w życiu nad Bartmanem nie zlitowała. o.
biedny Alek.
Nie rozumiem, Paula, jak Boga kocham. Z jednej strony upiera się, że wypadałoby zakończyć jego związek z Mirą, ale z drugiej nadal myśli o niej w kategoriach swojej ukochanej. I to jest bez sensu, bo sam siebie doprowadza na skraj niezrozumienia. Zapętla się mu na szyi jego własna niepewność. A Mira tylko czeka, i boi się, co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńKurczę, niech on się nawet nie waży jej skrzywdzić, nie zasłużyła na to.
Większość zawodników wie jakie życie prowadził Lotman, więc Maciek nie wiedział??? Troszkę to dziwne, że nie uświadomił Miry. Obstawiam, że zrobi to Zbyszek, może nie w dobrej wierze ale zlituje się nad nią i jej powie pare słów prawdy.
OdpowiedzUsuńChyba Paul powie jej co ma powiedzieć prawda? Przecież on się dusi w tym związku. Jest tyle tajemnic, tyle niewyjaśnionych spraw, tyle niedomówień w jego życiu. Mira powinna o tym wiedzieć.
OdpowiedzUsuń