wtorek, 26 lutego 2013

Rozdział 5



– Co sprawia, że człowiek zaczyna nienawidzić sam siebie?
– Może tchórzostwo. Albo nieodłączny strach przed popełnianiem błędów, przed robieniem nie tego, czego inni oczekują.

         Usiadła na krawędzi brązowej kanapy, nerwowo skubiąc przy tym skórki przy kciuku. Zagryzała dolną wargę, próbując dobrać w myślach odpowiednie słowa. Nie wiedziała od czego powinna zacząć. Nie tak wyobrażała sobie ten moment. Nie tego chciała. Przylatując do Rzeszowa miała plany i nadzieję, którą sukcesywnie zaczęła porzucać z każdym oddechem oraz drżeniem serca. Niepewność – jedynie na to mogła liczyć kiedy Paul z każdym dniem zaskakiwał ją coraz bardziej. Niepotrzebnie chciała walczyć o ten związek. Jeszcze tylko kilka miesięcy i pewnie wszystko samo by się skończyło. Nie mogła na to pozwolić. To dla niego porzuciła spokojne, ułożone życie. Rozstała się z ukochaną Weroną. Zaryzykowała. Zrobiła krok w przód. Nie wypadało teraz tak po prostu pójść do ciemnego kąta i powiedzieć, że wystarczy. Cierpliwość ma swoje granice, ale nie została jeszcze dostatecznie mocno nadwątlona.
         Przeniosła spojrzenie błękitnych tęczówek na ciemnowłosego, który siedział w fotelu i bawił się pilotem od telewizora, który ustawiony był na kanał muzyczny. Nie wykazywał zainteresowania obrazem, nie mówiąc już o dźwięku. Pogrążony był we własnych myślach, do których nikt nie miał w chwili obecnej dostępu. Mira nawet nie próbowała wdzierać się do nieznajomego umysłu. Próbowała nawiązać jakikolwiek kontakt z Paulem, który zajmował miejsce obok niej. Wyglądał na mocno spiętego. Czekoladowe tęczówki przybrały barwę niemalże idealnie czarną. Oddychał głośno i głęboko. Dłonie trzymał na udach.
         Bartman ukradkiem obserwował tą dwójkę, próbując nie parsknąć przy tym śmiechem. Mira zapatrzona była w Lotmana, niczym w obrazek. Na jego twarzy natomiast malowało się zmieszane połączone z wyrzutami sumienia. Tylko ślepiec by tego nie zauważył. Ale jak to się mówi – miłość jest ślepa. On sam jakiś czas wierzył, że to wszystko ma jakiś sens. Tak, miało to miejsce jakieś dziesięć lat temu. Ile miał wtedy lat? Coś koło piętnastu. Aż nagle zrozumiał, że prawdziwa miłość nie istnieje. Zbyt wiele razy widział idealne związki, które rozpadały się z byle powodu. Wystarczyło spojrzeć na tych tutaj. Paul przez ostatnie półtora roku nawet słowem nie wspomniał o uroczej dziewczynie, która czekała na niego w Weronie. Wierzyła zapewne, że do niej wróci. Zbyszek nawet by się nie zastanawiał. A jeszcze jakiś czas temu mówiono o Lotmanie w charakterze rodzinnego faceta, który musi trafić na odpowiednią dziewczynę.
- Paul, chyba czas się zbierać – mruknął, próbując wyratować przyjaciela z opresji. Może i jeszcze kilka godzin temu zdobył się na lekki szantaż, ale inaczej nie przekonałby Amerykanina do użyczenia sypialni gościnnej. Do swojego mieszkania nie mógł wrócić. Przez najbliższe dwa tygodnie grupa remontowa miała doprowadzać je do stanu używalności po niewielkim podtopieniu zafundowanym przez sąsiada z góry.
- Macie dzisiaj mecz? – Zapytała Mira cichym głosem. Bartman skinął głową, podnosząc się przy tym z fotela. Miał ochotę zaproponować dziewczynie, by zabrała się razem z nimi, ale tego dnia już wystarczająco naraził się Paulowi. Tego typu inicjatywa powinna wyjść od niego.
         Paul zaczął się niespokojnie wiercić w miejscu, szukając odpowiedniego wyjścia z niekorzystnej sytuacji. Nie chciał aby Mira udała się razem z nim na rzeszowską halę. Doskonale zdawał sobie sprawę, iż na publiczności będzie kilka dziewczyn niezadowolonych z obecności w jego życiu kogoś innego.
- Z chęcią bym się z wami zabrała, ale chyba powinnam się rozpakować – Amerykanin odetchnął głęboko, słysząc te słowa. Mało brakowało, a rzuciłby się na szyję blondynki i pocałował ją namiętnie. Wtedy jednak trafiłby na kolejną ścianę pytań oraz spojrzeń pełnych niezrozumienia. Ograniczył się do wątłego uśmiechu oraz delikatnego muśnięcia wargami bladego policzka Mirelli. Odsuwając się zauważył, jak wypuszcza z płuc powietrze. W dalszym ciągu na nią działał.
- Wrócimy późnym wieczorem. Nie martw się o nas.
         Mira pokiwała głową, próbując się przy tym uśmiechnąć. Liczyła, że spędzi razem z Paulem zdecydowanie więcej czasu. W dodatku sam na sam. Zamiast tego kilkanaście minut przesiedzieli na kanapie w krępującej ciszy. Obecność Zbyszka Bartmana nikomu nie była na rękę. Paul nie mógł przy nim załatwić swoich spraw. Mira natomiast nie mogła powiedzieć wszystkiego, na co miała ochotę. Pragnęła powiedzieć Lotmanowi jak bardzo go kocha i jednocześnie nienawidzi. Miała w sobie mnóstwo sprzecznych uczuć, które nie mogły znaleźć ujścia. Kiedy tylko obaj siatkarze opuścili mieszkanie, blondynka rzuciła się na kanapę, tłumiąc krzyk w puchowej poduszce.
         Po uspokojeniu oddechu podniosła się niepewnie z miejsca, rozglądając się dookoła. Zwykłe mieszkanie. Doprawdy nic szczególnego. Jakież to podobne do Paula – pomyślała z niechęcią.

         Weszła po schodach na szóste piętro, dysząc przy tym ciężko. Nie miała w swoim życiu szczęścia do urządzeń opierających się na elektronicznych komponentach. Najpierw laptop odmówił posłuszeństwa, później padł całkiem nowy telefon, a do tego przy windzie znalazła informację, iż jest wyłączona z użytku. Całkiem nowoczesny blok, w którym najwidoczniej był problem z wezwaniem mechanika. Mogła jedynie przeklinać Włochów oraz ich niechęć do jakiejkolwiek pracy. Chociaż jeśli by się tak zastanowić, to Hiszpanie byli zdecydowanie bardziej leniwym narodem. Mira miała okazję spotkać kilku z nich na swoim roku i na całe szczęście nie doświadczyła wątpliwej przyjemności pracowania razem z nimi w grupie nad projektem.
         Niepewnie nacisnęła dzwonek do drzwi. Nie pamiętała dokładnie numeru mieszkania, który znajdował się w odebranych wiadomościach. Przeklęty telefon oraz zbytnia wiara w technologię sprawiła, że teraz równie dobrze mogła stać przed drzwiami do mieszkania jakiejś staruszki, której z całą pewnością nie spodoba się dobijanie do drzwi parę minut przed godziną dwudziestą drugą.
- Mira? – Paul wyglądał na nieco zaskoczonego obecnością dziewczyny. Marszcząc brwi wpuścił ją do środka, chwytając przy tym zręcznie rzucony w jego stronę płaszcz. – Stało się coś?
- Jestem idiotką – wydusiła z siebie.
         Tego wieczora nie mogła się na niczym skupić. W dalszym ciągu dręczyły ją wyrzuty sumienia. Źle potraktowała Paula, a przecież na to nie zasługiwał. Miał prawo do wygłaszania opinii oraz opowiadania o swoich emocjach. Nic nie mógł poradzić na to, że to Mira była osobą oziębłą oraz nieco zamkniętą w sobie. Do tej pory tego właśnie wymagały od niej okoliczności. Chęć bycia najlepszą dominowała nad wszystkim innym. A teraz? Spędziła niemalże cały dzień na rozmyślaniach oraz przeklinaniu samej siebie. Paul powiedział, że ją kocha, a ona zwyczajnie uciekła. Nie odzywała się do niego. On też nie próbował nawiązać z nią kontaktu. Kiedy opowiadał o miłości od pierwszego wejrzenia czuła, jak powoli otacza ją mur nie do przebicia. Próbowała przez niego przeskoczyć, ale to okazywało się niemożliwe. Nie potrafiła pokonać samej siebie oraz tych przeklętych słabości. Wypowiedział te dwa słowa, które z ust Paula z całą pewnością niejedna dziewczyna chciałaby usłyszeć. Miała być tą wybraną i jedyną.
- Paul przepraszam, to wszystko zwyczajnie mnie przerosło – szepnęła, w jednej chwili tracąc dotychczasową pewność siebie. – Nikt mi nigdy tak szczerze nie powiedział, że mnie kocha. Ja…
- Cii. – Lotman przyłożył palec wskazujący do rozedrganych warg dziewczyny. Widząc kryształowe łzy, sam musiał się całkiem nieźle natrudzić, by nie zacząć płakać. – Rozumiem Mira. Nie musisz mnie za nic przepraszać.
- Muszę Paul! – Krzyknęła, odsuwając się nieznacznie od siatkarza. – Muszę się nauczyć żyć tak, jak normalni ludzie. A do tego to właśnie ty jesteś mi potrzebny.
- Kocham cię. – Tym razem słowa te nie wzbudziły w blondynce chęci do ucieczki. Uśmiechnęła się niemrawo. – Bez względu na wszystko zawsze będę przy tobie i zawsze będę cię kochać.
- Obiecujesz?
- Obiecuję.

         Ich związek obrał niewłaściwy kurs. Jeszcze przed rokiem Mirella próbowała tłumaczyć sobie, że to przetrwają. Paul był wspaniałym zawodnikiem i musiał się rozwijać. Rzeszów miał być dla niego wspaniałą szansą. W miejscowym klubie miał się rozwinąć, poprawiać nabyte już umiejętności. Przez pierwsze miesiące dużo ze sobą rozmawiali. Mira uczyła go podstawowych zwrotów po polsku; lubiła słuchać o nowych kolegach z zespołu, którzy tak ciepło go przyjęli. Ona lakonicznie wspominała o studiach. Z czasem rozmowy stawały się coraz rzadsze, aż wreszcie nauczyli się ograniczać do zaledwie jednego telefonu dziennie.
         Mira skierowała kroki do sypialni. W pomieszczeniu tym znajdowało się wielkie, dwuosobowe łóżko, stoliki nocne i ogromna szafa. Uśmiechnęła się delikatnie widząc, że ich wspólne zdjęcia oprawione zostały w ramki. Część z nich wisiała na ścianie. Szybkim ruchem otarła łzy, które tak nachalnie cisnęły się do oczu. Przecież miała być silna.
         Rozpakowanie rzeczy zajęło jej nieco ponad pół godziny. Bez trudu odnalazła miejsca dla swoich ubrań, kosmetyków oraz innych drobiazgów. Wszystko starała się maksymalnie ukryć. Nie chciała, by Paul przypadkiem poczuł się osaczony. Najwidoczniej przyzwyczaił się do wolności oraz braku jakichkolwiek ograniczeń ze strony swojej dziewczyny.

         Oczekiwanie dłużyło się niesamowicie. Każda sekunda zdawała się być minutą, minuta godziną, a godzina wiecznością. Mirelli nie zajęło zbyt wiele czasu odnalezienie kanału, na którym mogła obserwować relację ze spotkania. Rzeszów podejmował Skrę Bełchatów. Z marnej wiedzy o polskiej lidze wywnioskowała, iż mecz ten jest bardzo ważny w kontekście dalszych losów obu drużyn. Kibice krzyczeli, klaskali, buczeli. Marzyli, by to właśnie Asseco Resovia pokazała się z jak najlepszej strony. Niestety. Drużyna była w rozsypce. Achrem co chwila psuł ataki, Ignaczak nie przyjmował poprawnie, Paul według komentatorów nie był sobą, a Bartman miotał się na swojej pozycji.
         Po zakończeniu meczu, który Resovia zwyciężyła w tie breaku, Mirella zdecydowała się na szybki prysznic. Z mokrymi włosami, ubrana jedynie w skąpą koszulę nocną, udała się do kuchni. Znała przyzwyczajenia Paula. W jednej z szafek odnalazła gorącą czekoladę, którą popijali niegdyś każdego, zimowego wieczora. Nastawiła wodę. W oczekiwaniu na wrzątek usiadła na zimnym, drewnianym blacie kuchennej szafki.
- Mira już jestem! – W przedpokoju rozległ się dobrze znany głos. Serce dziewczyny podskoczyło radośnie, ale nie ruszyła się z miejsca. Pragnęła, by ją odnalazł. Chciała wierzyć, że jeszcze zechce ją znaleźć. – Dla mnie też szykujesz czekoladę?
- Jeśli mnie ładnie poprosisz – odpowiedziała z radością, przyciągając do siebie Lotmana. W dalszym ciągu pachniał tak samo. Jego usta były tak samo słone. Oczy znów patrzyły z miłością.
         Paul Lotman w głębi duszy ciągle był taki sam.

~*~
Rzeszowskie Podpromie jest niesamowite! Bluśka jest niesamowita i chcę tam wracać!
Okej, a teraz do sedna: ten rozdział jest chyba moim ulubionym. Dalej mam wrażenie, że jakość spada. Sami ocenicie z resztą. A tymczasem serdecznie zapraszam na KIEDY JESTEŚ :)

13 komentarzy:

  1. Ja mam wrażenie, że mimo wszystko Paul na nią nie zasługuje. Mógłby zachować się jak facet, i powiedzieć jej,co tak na prawdę robił podczas jej nieobecności. Mam wrażenie, że się tylko męczy w tej sytuacji.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Paul widać,że sam już się pogubił w swoich uczuciach. Z jednej strony nie chce już być z Mirą a z drugiej dziewczyna nie jest mu obojętna. Mam nadzieję,ze szybko znajdzie wyjście z tej sytuacji bo rani i siebie i ją.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do tej jakości to ja mam inne zdanie. ;)
    I nie wiem, dokąd zmierza Paul. A chciałabym się dowiedzieć, naprawdę...

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny rozdział.. A jeżeli chodzi o Paula to mam nadzieję, że wkrótce zrozumienie co, a raczej kogo może za chwilę stracić, jeśli nie zmieni swojego zachowania..
    Do następnego. : )

    OdpowiedzUsuń
  5. Paul zachowuje się momentami jak dupek. Mimo wszystko wciąż mam cichą nadzieję, że jednak się ogarnie i uda im się uratować ten związek. Albo chociaż nie zrani jej jeszcze bardziej. Ciekawa jestem, co dalej z tego wyniknie...

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze trochę i przestane rozumieć zachowanie Lotmana, a z drugiej strony chyba nie to dziwić nie powinno bo sama miałam czasami takie odpały ze rano to mnie powiesić a wieczorem jestem kochająca Mel. Nie wiem co z tego dalej będzie, dopóki nie dojdzie między nimi do szczerej rozmowy to będą tkwić w takim dziwnym CZYMŚ. Raz mam wrażenie że Paula nadal kocha Mirę by za chwilę totalnie zmienić zdanie

    OdpowiedzUsuń
  7. Paul nie był święty pod nieobecność Mirelli, ale mimo wszystko chyba nadal ja kocha. Ona jego też, ale jakby się dowiedziała o jego zdradach zachwycona by nie była. Jednak mam nadzieje, że ich związek da się uratować. Taka miłość jaka ich połączyła od tak nie mogła zniknąć, czy rozpłynąć się w powietrzu.

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Paul jest trochę dziwny o.

    OdpowiedzUsuń
  9. O matko, zakochałam się w końcówce, czytam ją na okrągło od nowa. Jak ja bardzo chcę, żeby między nimi wszystko się wyprostowało! Pewnie działa na to fakt, że ostatnio bardzo Paula polubiłam, więc kurcze nie zniosę myśli, że mógłby się okazać ogromnym frajerem.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nic nie spada.
    Paul ma jakieś takie rozdwojenie, sam nie wie czego chce. Przestaję go rozumieć. A takich dziewczyn, jak Mira, to ze świecą szukać, wierna, ładna, inteligentna, jak już Akhrem powiedział: Szczęściarz z tego Paula. Szkoda tylko, że tego nie docenia.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jest ciężko, a nawet bardzo. Mirella czuje, że jej związek z Paulem stacza się po równi pochyłej w dół. I nawet ta krótka scena mnie nie przekona, że Paul jest taki sam. Mira jest po prostu ślepo w niego zapatrzona. I jest mi jej naprawdę szkoda, bo nie spodziewałam się, że ona nadal tak mocno kocha Paula.

    OdpowiedzUsuń
  12. Paul to drań! Szkoda, że nikt nie potrafi być z nią szczery i nie powie, że jej chłopak puszczał się na lewo i prawo gdy jej nie było. Może Zbyś się zlituje i ją oświeci!

    Zibi nie wierzy w miłość?? Cześć Zbyszku, ja też!

    OdpowiedzUsuń
  13. Miło mi poinformować, że zostałaś nominowana do nagrody Liebster Award ;)

    Liebster Award
    "Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

    OdpowiedzUsuń