czwartek, 31 stycznia 2013

Rozdział 3



Kiedy kochamy, nie potrzebujemy wcale rozumieć, co się dzieje wokół, bo wtedy wszystko dzieje się w nas samych i wtedy nawet człowiek może przemienić się w wiatr.

         Droga przez zaśnieżony Rzeszów przebiegła tym razem zdecydowanie sprawniej. Mirella siedziała na miejscu pasażera, wpatrując się w krajobraz za oknem. Przez ostatnie trzy lata jej życie zmieniło się nie do poznania. Najpierw zdobyła stypendium naukowe, które pozwoliło na studia w wymarzonym mieście. Później poznała Paula, a teraz powróciła do punktu wyjścia. Wyglądało na to, że wszystkie te wydarzenia były tylko piękną bajką, cudownym snem, z którego przyszło jej wreszcie się obudzić. Musiała przejrzeć na oczy. Kiedy przyjaciele twierdzili, że z czasem ten cudowny siatkarz złamie jej serce. Nie pomylili się. Związek na odległość nie jest przecież ostatecznym wyrokiem. Słyszała o wielu, podobnych przypadkach. Wystarczy jedynie przetrwać próbę czasu, a jeśli uczucie jest wystarczająco silne, to można liczyć również na szczęśliwe zakończenie.
         Westchnęła cicho, widząc znajome osiedle domków jednorodzinnych. W dalszym ciągu próbowała ożywić uczucia do rodziców. Nic z tego. Nie żałowała wyjazdu. Musiała uwolnić się od ich niespełnionych ambicji oraz marzeń, które nie pokrywały się z jej planami. Już w dniu wyjazdu postanowiła, że zerwanie kontaktu będzie najlepszym wyjściem. Państwo Dobrowolscy prawdopodobnie nie mieli zielonego pojęcia, iż ich córka powróciła do rodzinnego miasta. Może już nawet zdążyli o niej zapomnieć? Przez ostatni rok nawet nie próbowali już podtrzymywać wątpliwego kontaktu. Bo czym są dwuzdaniowe maile pisane w pośpiechu oraz dla świętego spokoju? A mimo wszystko na widok rodzinnego domu poczuła ukłucie żalu. Tych kilkanaście lat spędzonych w czterech ścianach, w których czuła się bezpiecznie były praktycznie nie do zastąpienia. Przy Lotmanie zdawało się, że odzyskała to, co mogła stracić bezpowrotnie. Pokochał ją całym sercem. Podobnie z resztą, jak ona jego. Miłość od pierwszego wejrzenia? Wolała określać to zwykłym zauroczeniem, które stopniowo przerodziło się w głębsze uczucie.

         Przestępowała niecierpliwie z nogi na nogę. Zmarznięte dłonie schowała do kieszeni płaszcza, a na nos naciągnęła szalik w nadziei, że chociaż trochę się ogrzeje. Przez kilka ostatnich dni powinna się przyzwyczaić, iż punktualność u siatkarzy jest cechą wymarłą. Podczas pierwszego spotkania Paul spóźnił się ponad pół godziny. Przez kolejne trzydzieści minut przepraszał i winą obarczał trenera drużyny z Werony. Następnego dnia miało być zupełnie inaczej. I rzeczywiście. Spóźnienie wynosiło zaledwie kwadrans. Za każdym razem Mirella błogosławiła fakt, iż spotykali się w ciepłych wnętrzach kawiarni. Ale nie tym razem. Paul chciał zaprezentować w jaki sposób zarabia na życie. Nie przypuszczała nawet, że siatkówka może być sportem tak dochodowym. W prawdzie miała kuzyna, który był siatkarzem, ale w dalszym ciągu pojęcie o tym sporcie w jej przypadku było praktycznie zerowe.
         Zerknęła na zegarek. Tym razem Paul spóźniał się już niemalże godzinę. Wystawiał cierpliwość Dobrowolskiej na próbę, a ona powoli przestawała wierzyć, iż cokolwiek się zmieni. Ceniła sobie punktualność. Jeśli Lotman nie mógł tego zrozumieć, to nie byli sobie pisani. Potrzebowała mężczyzny idealnego.
- Mirella, słońce! – Niechętnie spojrzała na Amerykanina zmierzającego w stronę głównego wejścia na halę. Przed nim zgromadzili się już fani siatkówki, oczekujący na wejście. Paul obiecał przyjechać wcześniej. Chciał pokazać dziewczynie zaplecze oraz przedstawić reszcie drużyny, której Mira nie miała jeszcze okazji poznać.
- Spóźniłeś się – wychrypiała lekko zaskoczona barwą swojego głosu. Wyglądało na to, iż tym razem przeziębienia nie da się uniknąć. – Idę do domu.
- Czekałaś na mnie prawie godzinę by powiedzieć, że idziesz do domu?
- A żebyś wiedział – mruknęła blondynka, nie patrząc już w oczy siatkarza. Widziała w nich radosne iskierki. Jak zwykle z resztą, kiedy się spotykali. – Ciągle się spóźniasz, a teraz pewnie będę musiała opuścić najbliższy tydzień zajęć.
- Jest przerwa międzysemestralna.
         Mirella przewróciła oczami, poddając się. Ich znajomość kwitła zaledwie od miesiąca. W tym czasie mieli kilka sprzeczek, które ze każdym razem kończyły się wygraną siatkarza. Wreszcie musiała przyznać przed samą sobą – nie potrafiła na poczekaniu wymyślić odpowiednich kontrargumentów. Nie miała również cierpliwości do bezsensownej wymiany zdań. Była zła, ale nie potrafiła tak po prostu się odwrócić i pójść w swoją stronę. A powinna.

         Zatrzymali się na podjeździe niewielkiego domku. Dróżka prowadząca do drzwi wejściowych przykryta była grubą warstwą białego puchu. Alek nie wysilał się nawet na otwarcie garażu. To mogłoby skutkować zasypaniem całego pomieszczenia, a następnie powodzią. Widać było, że jest człowiekiem, który poświęca cały swój czas siatkówce. I chociaż minęły trzy lata, to Mirella dalej nie mogła zrozumieć jak to możliwe, że kocha się coś zupełnie niematerialnego. Czy problem w ich związku mógł wynikać z niezrozumienia pasji? Musiała znaleźć odpowiedź na to pytanie. Nie mogła się poddać. Rezygnacja nie wchodziła w grę. Do tej pory tylko jeden mężczyzna skradł serce Mirelli Dąbrowskiej. Dziewczyna nie przypuszczała, by po pierwszym miłosnym zawodzie była w stanie zaufać płci przeciwnej na nowo.
         Doskonale wiedział o tym Paul, który przeklinając głośno pod nosem próbował doprowadzić swoje mieszkanie do przyzwoitego stanu. Dwa czarne worki były już wypełnione po brzegi śmieciami oraz elementami damskiej garderoby. Sprawdzał dokładnie każdy zakamarek. Nic nie mogło umknąć jego uwadze. Do kontaktu podłączył nawet odświeżacz powietrza o zapachu jabłka i cynamonu. Mira nigdy nie okazywała zazdrości, ale gdyby tylko zaczęła coś podejrzewać, zapewne wpadłby w kolejną sieć kłamstw.
Nie chciał ranić Dobrowolskiej. Z szuflady wydobył ich wspólne zdjęcia oprawione w ramki. Pochodziły one jeszcze z czasów wspólnego mieszkania w Weronie. Oboje byli szczęśliwi. Przez te dwa lata widział najróżniejsze oblicza ukochanej dziewczyny i źle czuł się z faktem, iż zadał jej prawdziwy cios. Był zaskoczony jej przyjazdem. Spanikował. Do tego obawiał się, że ktoś palnie coś głupiego. W prawdzie wymyślanie kłamstw i wymówek nie było dla niego wielkim problemem, ale wyrzuty sumienia stawały się coraz bardziej dokuczliwe.
- A może lepiej to zakończyć? – Zasugerował Jochen, przyglądając się jednej z fotografii. Chyba jeszcze nigdy nie widział tak szczęśliwego Paula. W prawdzie znali się dopiero od kilku miesięcy, ale radosne iskierki w oczach mówiły same za siebie. Kochał tą dziewczynę. Nic dziwnego. Wystarczyło przecież na nią spojrzeć, by się zakochać. Po minach kolegów z zespołu widział jak duże wrażenie zrobiła na nich Mirella. Dziewczyna idealna – tymi słowami określił ją Rafał Buszek. Chociaż zapewne nie był jedyny w tym osądzie. Dało się zauważyć zazdrosne spojrzenia, kiedy to Achrem jako pierwszy zaproponował, że ją przenocuje.
- Paul, chcesz się męczyć w związku, który już spisałeś na straty? – Niemiec przeniósł spojrzenie na Lotmana, który siedział w fotelu z twarzą ukrytą w dłoniach. – Zastanów się.
         To nie takie proste, pomyślał Amerykanin. W pamięci pozostało zbyt wiele wspólnych wspomnień oraz radosnych chwil. W pewnym sensie potrzebował Mirelli.
- Jesteś tu, by mi prawić morały, czy pomagać? – Warknął po kilku minutach, podnosząc się przy tym z miejsca. Jochen przewrócił oczami, mrucząc przy tym pod nosem coś w swoim ojczystym języku.
- Jeśli podpadniesz Maćkowi, to nie będzie zmiłuj.
- Jakbym o tym nie wiedział.
         Mimowolnie myśli Paula powędrowały w stronę Mirelli, która siedziała przy kuchennym stole, dłońmi obejmując kubek z gorącą herbatą. Zdobyła się na wiele wyrzeczeń tego dnia. Nie obstawała przy swoim za wszelką cenę. Zgodziła się jedną noc spędzić u zupełnie obcego człowieka. Nie mieli wspólnych tematów. Alek nie starał się za wszelką cenę podtrzymywać rozmowy. Po kilku pytaniach, na które Mira udzieliła krótkie odpowiedzi, postanowił dać jej spokój. Kręcił się teraz po kuchni, przygotowując kolację.
         Było mu szkoda blondynki. Zupełnie nie był w stanie pojąć, dlaczego Paul właśnie tak postąpił. Nie wspomniał o niej nawet słowem uznając zapewne, że to wszystko załatwi. A jednak dziewczyna przyleciała do Rzeszowa specjalnie dla niego. Nie spodziewała się chłodnego powitania oraz pytających spojrzeń. Nie była głupia, chociaż kolor włosów mógłby zmylić niejedną osobę.
- Jesteś kapitanem drużyny, prawda? – Po raz pierwszy Mira odezwała się z własnej woli, zaskakując przy tym Achrema. Niepewnie przytaknął obawiając się, iż to pierwsze pytanie z wielu, które padnie z jej ust tego wieczora. – Dobrze wam idzie w tym sezonie?
- Nie jest najgorzej – odpowiedział, stawiając na kuchennym stole talerz z kanapkami. – W tym sezonie Paul jest podporą dla drużyny. Bez niego byłoby nam ciężko.
         Mirella uśmiechnęła się cierpko. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że za tą pochwałą kryje się jakaś nieciekawa tajemnica. Chwyciła kanapkę. Dopiero biorąc pierwszy kęs poczuła, jak żołądek skręca się z głodu. Do tej pory była zbyt podenerwowana by myśleć o jedzeniu.
- Czy Paul jest szczęśliwy?
         Pytanie zawisło między nimi na krótką chwilę. Alek patrzył w błękitne tęczówki dziewczyny próbując cokolwiek z nich wyczytać. Nic z tego. Lustro odbijające duszę było roztrzaskane na drobne kawałki, które raniły nie tylko jej serce, ale również jego. Cierpiała i czuł się źle z faktem, iż to właśnie jego przyjaciel jest tego powodem.
- Myślę, że teraz będzie mu łatwiej – odpowiedział Achrem wymijająco. Nie tego oczekiwała, ale nie mogła prosić o więcej. – Dziś trochę go zaskoczyłaś.
- Taki właśnie był mój cel, chociaż spodziewałam się trochę innej reakcji. Nie widzieliśmy się dłuższy czas, a na rozmowy również nie było czasu. Rzuciłam to co kocham, by tutaj przylecieć. Miałam nadzieję, że odzyskam utraconą cząstkę siebie, ale przeczucie mnie nie myliło. My…
- Poczekaj. – Alek zasłonił dłonią usta dziewczyny, powstrzymując przy tym potok słów. Dziewczyna spłonęła rumieńcem, milknąc natychmiast. – Nie mów tego, czego nie chcesz usłyszeć od nikogo innego. Przecież nie wszystko stracone.
         Chciał by zabrzmiało szczerze i wyglądało na to, że podziałało. Usta wygięły się w delikatnym, prawdziwym uśmiechu. Odżyła. Zwierciadło na nowo posklejało się w całość, chociaż pozostały na nim drobne rysy. Kilka elementów pozostało zagubionych. Kiedy dziewczyna skierowała się w stronę wyjścia z kuchni, odprowadził ją bacznym spojrzeniem. Westchnął ciężko, bawiąc się serem ułożonym na kanapce. Chciał dać tej dwójce możliwość naprawienia tego, co sam utracił. Pewnie bezpowrotnie. Mimowolnie przesunął spojrzeniem po kuchennych szafkach. Na jednej z nich dostrzegł otwartą kopertę. Zaklął pod nosem, zaciskając obie dłonie w pięści.


~*~
Jako, że jestem już oficjalnie na IV semestrze z moim planem minimum, to mogę ruszyć dalej. Będę nadrabiać wszelkie zaległości, dajcie mi czas :)
W sobotę znów Bydgoszcz i mój pierwszy mecz z udziałem JW. Już się nie mogę doczekać. Zobaczę kogoś z Was tam może?

9 komentarzy:

  1. Mirella nie ma lekko,ale wierzę, że Lotman zacznie dostrzegać,jak niedaleko od niego jest szczęście... Chociaż coś czuję, że nie są sobie pisani. Dużo razem przeżyli,ale Paul czuje się lepiej bez niej.
    Jak przyjedziesz do ERGO Areny, to możemy się zobaczyć, Łuczniczka trochę za daleko :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieźle namieszał.. Powinien podjąć decyzję, przecież ona głupia nie jest i prędzej czy później dowie się o wszystkim. Dobrze, że chociaż ma wyrzuty sumienia, może zmądrzeje w końcu. Miłej zabawy na meczu :) Zazdroszczę, ja niestety wszędzie mam daleko.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak sobie czytam i w pewnym momencie mnie olśniło skąd ja to znam, no przecież, znam z własnego życia też kiedyś byłam w podobnej sytuacji i wiem jedno jeżeli uda się Mirelli i Paulowi to spokładać to mogą być naprawdę szczęśliwi na długo, tylko czy oni tego chcą. Ona na pewno bardziej niż Amerykanin. Paul zachowuje się dziwnie niby nie chce już z nią być, a jednak ma powody by podtrzymać znajomość, tak nie można trzeba podjąć decyzje

    OdpowiedzUsuń
  4. jesteś genialna. piszesz świetnie. uwielbiam czytać twoje dzieła :D
    gratuluję uporania się ze studiami :)
    co do rozdziału: Może Jochen ma trochę racji... Mira ma ciężko. związki na odległość takie bywają, ale przecież wszystko można naprawić albo chociaż spróbować jeśli naprawdę się tego chce. Alek ma sporo racji.
    No to życzmy sobie dobrej zabawy i ładnego pojedynku ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję zaliczonej sesji, high five! :D

    Z jednej strony chciałabym przytulić Paula i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, bo chłopak trochę się pogubił i trzeba go wesprzeć, a z drugiej strony mam ochotę kopnąć go w jaja i pokazać, jak to jest, gdy boli. A Mirelli znaleźć kogoś, kto będzie dla niej dobry.

    W ogóle wypatrzyłam błąd - napisałaś Dąbrowskiej zamiast Dobrowolskiej :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie do końca rozumiem Paula. Z jednej strony nie chce być już z Mirellą a z drugiej nie potrafi tego wszystkiego przekreślić. Jeszcze nie wszystko stracone, jeszcze mogą być szczęśliwi tak jak dawniej ale Lotman musi odpowiedzieć sobie na pytanie czego tak naprawdę chce;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jochen ma rację. Paul powinien jak najszybciej zakończyć ten związek. Domyślam się, że nie chce tego zrobić, bo nie chce zranić dziewczyny, ale ktoś powinien mu uświadomić, że dając jej nadzieję, rani ją jeszcze bardziej. No bo wybacz, ale ja nie wierzę, że uda im się to odbudować. Skoro on sprowadzał do domu przypadkowe kobiety, skoro tak bardzo spanikował na widok Mirelli... Naprawdę, chciałabym, żeby ona była z Alkiem. Poza tym zaciekawił mnie ten list, który tak wytrącił z równowagi siatkarza.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mirella jest w nieciekawej sytuacji bo większość wie, że Paul nie dochował wierności, ona pewnie tylko podejrzewa, ale nie chce przyjąć tego do wiadomości. W każdym razie będzie ciężko~!

    OdpowiedzUsuń
  9. Paul, Paul, Paul jak ja go lubię, tylko czemu ciągnie ten związek, który sam skierował na straty?? Szkoda mi Mirelli, bo ona jako jedyna z tej dwójki walczy o to co kiedyś ich połączyło.

    OdpowiedzUsuń