Kiedy kochamy, nie potrzebujemy
wcale rozumieć, co się dzieje wokół, bo wtedy wszystko dzieje się w nas samych
i wtedy nawet człowiek może przemienić się w wiatr.
Droga przez zaśnieżony Rzeszów
przebiegła tym razem zdecydowanie sprawniej. Mirella siedziała na miejscu
pasażera, wpatrując się w krajobraz za oknem. Przez ostatnie trzy lata jej
życie zmieniło się nie do poznania. Najpierw zdobyła stypendium naukowe, które
pozwoliło na studia w wymarzonym mieście. Później poznała Paula, a teraz
powróciła do punktu wyjścia. Wyglądało na to, że wszystkie te wydarzenia były
tylko piękną bajką, cudownym snem, z którego przyszło jej wreszcie się obudzić.
Musiała przejrzeć na oczy. Kiedy przyjaciele twierdzili, że z czasem ten
cudowny siatkarz złamie jej serce. Nie pomylili się. Związek na odległość nie
jest przecież ostatecznym wyrokiem. Słyszała o wielu, podobnych przypadkach.
Wystarczy jedynie przetrwać próbę czasu, a jeśli uczucie jest wystarczająco
silne, to można liczyć również na szczęśliwe zakończenie.
Westchnęła cicho, widząc znajome
osiedle domków jednorodzinnych. W dalszym ciągu próbowała ożywić uczucia do
rodziców. Nic z tego. Nie żałowała wyjazdu. Musiała uwolnić się od ich
niespełnionych ambicji oraz marzeń, które nie pokrywały się z jej planami. Już
w dniu wyjazdu postanowiła, że zerwanie kontaktu będzie najlepszym wyjściem.
Państwo Dobrowolscy prawdopodobnie nie mieli zielonego pojęcia, iż ich córka
powróciła do rodzinnego miasta. Może już nawet zdążyli o niej zapomnieć? Przez
ostatni rok nawet nie próbowali już podtrzymywać wątpliwego kontaktu. Bo czym
są dwuzdaniowe maile pisane w pośpiechu oraz dla świętego spokoju? A mimo
wszystko na widok rodzinnego domu poczuła ukłucie żalu. Tych kilkanaście lat
spędzonych w czterech ścianach, w których czuła się bezpiecznie były
praktycznie nie do zastąpienia. Przy Lotmanie zdawało się, że odzyskała to, co
mogła stracić bezpowrotnie. Pokochał ją całym sercem. Podobnie z resztą, jak
ona jego. Miłość od pierwszego wejrzenia? Wolała określać to zwykłym
zauroczeniem, które stopniowo przerodziło się w głębsze uczucie.
Przestępowała niecierpliwie z nogi na nogę. Zmarznięte
dłonie schowała do kieszeni płaszcza, a na nos naciągnęła szalik w nadziei, że
chociaż trochę się ogrzeje. Przez kilka ostatnich dni powinna się przyzwyczaić,
iż punktualność u siatkarzy jest cechą wymarłą. Podczas pierwszego spotkania
Paul spóźnił się ponad pół godziny. Przez kolejne trzydzieści minut przepraszał
i winą obarczał trenera drużyny z Werony. Następnego dnia miało być zupełnie
inaczej. I rzeczywiście. Spóźnienie wynosiło zaledwie kwadrans. Za każdym razem
Mirella błogosławiła fakt, iż spotykali się w ciepłych wnętrzach kawiarni. Ale
nie tym razem. Paul chciał zaprezentować w jaki sposób zarabia na życie. Nie
przypuszczała nawet, że siatkówka może być sportem tak dochodowym. W prawdzie
miała kuzyna, który był siatkarzem, ale w dalszym ciągu pojęcie o tym sporcie w
jej przypadku było praktycznie zerowe.
Zerknęła na zegarek. Tym razem Paul spóźniał się już
niemalże godzinę. Wystawiał cierpliwość Dobrowolskiej na próbę, a ona powoli
przestawała wierzyć, iż cokolwiek się zmieni. Ceniła sobie punktualność. Jeśli
Lotman nie mógł tego zrozumieć, to nie byli sobie pisani. Potrzebowała
mężczyzny idealnego.
- Mirella, słońce! – Niechętnie
spojrzała na Amerykanina zmierzającego w stronę głównego wejścia na halę. Przed
nim zgromadzili się już fani siatkówki, oczekujący na wejście. Paul obiecał
przyjechać wcześniej. Chciał pokazać dziewczynie zaplecze oraz przedstawić
reszcie drużyny, której Mira nie miała jeszcze okazji poznać.
- Spóźniłeś się – wychrypiała
lekko zaskoczona barwą swojego głosu. Wyglądało na to, iż tym razem
przeziębienia nie da się uniknąć. – Idę do domu.
- Czekałaś na mnie prawie
godzinę by powiedzieć, że idziesz do domu?
- A żebyś wiedział – mruknęła
blondynka, nie patrząc już w oczy siatkarza. Widziała w nich radosne iskierki.
Jak zwykle z resztą, kiedy się spotykali. – Ciągle się spóźniasz, a teraz
pewnie będę musiała opuścić najbliższy tydzień zajęć.
- Jest przerwa międzysemestralna.
Mirella przewróciła oczami, poddając się. Ich znajomość
kwitła zaledwie od miesiąca. W tym czasie mieli kilka sprzeczek, które ze każdym
razem kończyły się wygraną siatkarza. Wreszcie musiała przyznać przed samą sobą
– nie potrafiła na poczekaniu wymyślić odpowiednich kontrargumentów. Nie miała
również cierpliwości do bezsensownej wymiany zdań. Była zła, ale nie potrafiła
tak po prostu się odwrócić i pójść w swoją stronę. A powinna.
Zatrzymali się na podjeździe
niewielkiego domku. Dróżka prowadząca do drzwi wejściowych przykryta była grubą
warstwą białego puchu. Alek nie wysilał się nawet na otwarcie garażu. To
mogłoby skutkować zasypaniem całego pomieszczenia, a następnie powodzią. Widać
było, że jest człowiekiem, który poświęca cały swój czas siatkówce. I chociaż
minęły trzy lata, to Mirella dalej nie mogła zrozumieć jak to możliwe, że kocha
się coś zupełnie niematerialnego. Czy problem w ich związku mógł wynikać z
niezrozumienia pasji? Musiała znaleźć odpowiedź na to pytanie. Nie mogła się
poddać. Rezygnacja nie wchodziła w grę. Do tej pory tylko jeden mężczyzna
skradł serce Mirelli Dąbrowskiej. Dziewczyna nie przypuszczała, by po pierwszym
miłosnym zawodzie była w stanie zaufać płci przeciwnej na nowo.
Doskonale wiedział o tym Paul, który
przeklinając głośno pod nosem próbował doprowadzić swoje mieszkanie do
przyzwoitego stanu. Dwa czarne worki były już wypełnione po brzegi śmieciami oraz
elementami damskiej garderoby. Sprawdzał dokładnie każdy zakamarek. Nic nie
mogło umknąć jego uwadze. Do kontaktu podłączył nawet odświeżacz powietrza o
zapachu jabłka i cynamonu. Mira nigdy nie okazywała zazdrości, ale gdyby tylko
zaczęła coś podejrzewać, zapewne wpadłby w kolejną sieć kłamstw.
Nie
chciał ranić Dobrowolskiej. Z szuflady wydobył ich wspólne zdjęcia oprawione w
ramki. Pochodziły one jeszcze z czasów wspólnego mieszkania w Weronie. Oboje
byli szczęśliwi. Przez te dwa lata widział najróżniejsze oblicza ukochanej
dziewczyny i źle czuł się z faktem, iż zadał jej prawdziwy cios. Był zaskoczony
jej przyjazdem. Spanikował. Do tego obawiał się, że ktoś palnie coś głupiego. W
prawdzie wymyślanie kłamstw i wymówek nie było dla niego wielkim problemem, ale
wyrzuty sumienia stawały się coraz bardziej dokuczliwe.
-
A może lepiej to zakończyć? – Zasugerował Jochen, przyglądając się jednej z
fotografii. Chyba jeszcze nigdy nie widział tak szczęśliwego Paula. W prawdzie
znali się dopiero od kilku miesięcy, ale radosne iskierki w oczach mówiły same
za siebie. Kochał tą dziewczynę. Nic dziwnego. Wystarczyło przecież na nią
spojrzeć, by się zakochać. Po minach kolegów z zespołu widział jak duże
wrażenie zrobiła na nich Mirella. Dziewczyna idealna – tymi słowami określił ją
Rafał Buszek. Chociaż zapewne nie był jedyny w tym osądzie. Dało się zauważyć
zazdrosne spojrzenia, kiedy to Achrem jako pierwszy zaproponował, że ją
przenocuje.
-
Paul, chcesz się męczyć w związku, który już spisałeś na straty? – Niemiec przeniósł
spojrzenie na Lotmana, który siedział w fotelu z twarzą ukrytą w dłoniach. –
Zastanów się.
To
nie takie proste, pomyślał Amerykanin. W pamięci pozostało zbyt wiele
wspólnych wspomnień oraz radosnych chwil. W pewnym sensie potrzebował Mirelli.
-
Jesteś tu, by mi prawić morały, czy pomagać? – Warknął po kilku minutach,
podnosząc się przy tym z miejsca. Jochen przewrócił oczami, mrucząc przy tym
pod nosem coś w swoim ojczystym języku.
-
Jeśli podpadniesz Maćkowi, to nie będzie zmiłuj.
-
Jakbym o tym nie wiedział.
Mimowolnie myśli Paula powędrowały w
stronę Mirelli, która siedziała przy kuchennym stole, dłońmi obejmując kubek z
gorącą herbatą. Zdobyła się na wiele wyrzeczeń tego dnia. Nie obstawała przy
swoim za wszelką cenę. Zgodziła się jedną noc spędzić u zupełnie obcego
człowieka. Nie mieli wspólnych tematów. Alek nie starał się za wszelką cenę
podtrzymywać rozmowy. Po kilku pytaniach, na które Mira udzieliła krótkie
odpowiedzi, postanowił dać jej spokój. Kręcił się teraz po kuchni, przygotowując
kolację.
Było mu szkoda blondynki. Zupełnie nie
był w stanie pojąć, dlaczego Paul właśnie tak postąpił. Nie wspomniał o niej
nawet słowem uznając zapewne, że to wszystko załatwi. A jednak dziewczyna
przyleciała do Rzeszowa specjalnie dla niego. Nie spodziewała się chłodnego
powitania oraz pytających spojrzeń. Nie była głupia, chociaż kolor włosów
mógłby zmylić niejedną osobę.
-
Jesteś kapitanem drużyny, prawda? – Po raz pierwszy Mira odezwała się z własnej
woli, zaskakując przy tym Achrema. Niepewnie przytaknął obawiając się, iż to
pierwsze pytanie z wielu, które padnie z jej ust tego wieczora. – Dobrze wam
idzie w tym sezonie?
-
Nie jest najgorzej – odpowiedział, stawiając na kuchennym stole talerz z
kanapkami. – W tym sezonie Paul jest podporą dla drużyny. Bez niego byłoby nam
ciężko.
Mirella uśmiechnęła się cierpko.
Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że za tą pochwałą kryje się jakaś
nieciekawa tajemnica. Chwyciła kanapkę. Dopiero biorąc pierwszy kęs poczuła,
jak żołądek skręca się z głodu. Do tej pory była zbyt podenerwowana by myśleć o
jedzeniu.
-
Czy Paul jest szczęśliwy?
Pytanie zawisło między nimi na krótką
chwilę. Alek patrzył w błękitne tęczówki dziewczyny próbując cokolwiek z nich
wyczytać. Nic z tego. Lustro odbijające duszę było roztrzaskane na drobne
kawałki, które raniły nie tylko jej serce, ale również jego. Cierpiała i czuł
się źle z faktem, iż to właśnie jego przyjaciel jest tego powodem.
-
Myślę, że teraz będzie mu łatwiej – odpowiedział Achrem wymijająco. Nie tego
oczekiwała, ale nie mogła prosić o więcej. – Dziś trochę go zaskoczyłaś.
-
Taki właśnie był mój cel, chociaż spodziewałam się trochę innej reakcji. Nie
widzieliśmy się dłuższy czas, a na rozmowy również nie było czasu. Rzuciłam to
co kocham, by tutaj przylecieć. Miałam nadzieję, że odzyskam utraconą cząstkę
siebie, ale przeczucie mnie nie myliło. My…
-
Poczekaj. – Alek zasłonił dłonią usta dziewczyny, powstrzymując przy tym potok
słów. Dziewczyna spłonęła rumieńcem, milknąc natychmiast. – Nie mów tego, czego
nie chcesz usłyszeć od nikogo innego. Przecież nie wszystko stracone.
Chciał by zabrzmiało szczerze i
wyglądało na to, że podziałało. Usta wygięły się w delikatnym, prawdziwym
uśmiechu. Odżyła. Zwierciadło na nowo posklejało się w całość, chociaż
pozostały na nim drobne rysy. Kilka elementów pozostało zagubionych. Kiedy
dziewczyna skierowała się w stronę wyjścia z kuchni, odprowadził ją bacznym
spojrzeniem. Westchnął ciężko, bawiąc się serem ułożonym na kanapce. Chciał dać
tej dwójce możliwość naprawienia tego, co sam utracił. Pewnie bezpowrotnie.
Mimowolnie przesunął spojrzeniem po kuchennych szafkach. Na jednej z nich
dostrzegł otwartą kopertę. Zaklął pod nosem, zaciskając obie dłonie w pięści.
~*~
Jako, że jestem już oficjalnie na IV semestrze z moim planem minimum, to mogę ruszyć dalej. Będę nadrabiać wszelkie zaległości, dajcie mi czas :)
W sobotę znów Bydgoszcz i mój pierwszy mecz z udziałem JW. Już się nie mogę doczekać. Zobaczę kogoś z Was tam może?
Mirella nie ma lekko,ale wierzę, że Lotman zacznie dostrzegać,jak niedaleko od niego jest szczęście... Chociaż coś czuję, że nie są sobie pisani. Dużo razem przeżyli,ale Paul czuje się lepiej bez niej.
OdpowiedzUsuńJak przyjedziesz do ERGO Areny, to możemy się zobaczyć, Łuczniczka trochę za daleko :)
Pozdrawiam :)
Nieźle namieszał.. Powinien podjąć decyzję, przecież ona głupia nie jest i prędzej czy później dowie się o wszystkim. Dobrze, że chociaż ma wyrzuty sumienia, może zmądrzeje w końcu. Miłej zabawy na meczu :) Zazdroszczę, ja niestety wszędzie mam daleko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Tak sobie czytam i w pewnym momencie mnie olśniło skąd ja to znam, no przecież, znam z własnego życia też kiedyś byłam w podobnej sytuacji i wiem jedno jeżeli uda się Mirelli i Paulowi to spokładać to mogą być naprawdę szczęśliwi na długo, tylko czy oni tego chcą. Ona na pewno bardziej niż Amerykanin. Paul zachowuje się dziwnie niby nie chce już z nią być, a jednak ma powody by podtrzymać znajomość, tak nie można trzeba podjąć decyzje
OdpowiedzUsuńjesteś genialna. piszesz świetnie. uwielbiam czytać twoje dzieła :D
OdpowiedzUsuńgratuluję uporania się ze studiami :)
co do rozdziału: Może Jochen ma trochę racji... Mira ma ciężko. związki na odległość takie bywają, ale przecież wszystko można naprawić albo chociaż spróbować jeśli naprawdę się tego chce. Alek ma sporo racji.
No to życzmy sobie dobrej zabawy i ładnego pojedynku ^^
Gratuluję zaliczonej sesji, high five! :D
OdpowiedzUsuńZ jednej strony chciałabym przytulić Paula i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, bo chłopak trochę się pogubił i trzeba go wesprzeć, a z drugiej strony mam ochotę kopnąć go w jaja i pokazać, jak to jest, gdy boli. A Mirelli znaleźć kogoś, kto będzie dla niej dobry.
W ogóle wypatrzyłam błąd - napisałaś Dąbrowskiej zamiast Dobrowolskiej :)
Nie do końca rozumiem Paula. Z jednej strony nie chce być już z Mirellą a z drugiej nie potrafi tego wszystkiego przekreślić. Jeszcze nie wszystko stracone, jeszcze mogą być szczęśliwi tak jak dawniej ale Lotman musi odpowiedzieć sobie na pytanie czego tak naprawdę chce;)
OdpowiedzUsuńJochen ma rację. Paul powinien jak najszybciej zakończyć ten związek. Domyślam się, że nie chce tego zrobić, bo nie chce zranić dziewczyny, ale ktoś powinien mu uświadomić, że dając jej nadzieję, rani ją jeszcze bardziej. No bo wybacz, ale ja nie wierzę, że uda im się to odbudować. Skoro on sprowadzał do domu przypadkowe kobiety, skoro tak bardzo spanikował na widok Mirelli... Naprawdę, chciałabym, żeby ona była z Alkiem. Poza tym zaciekawił mnie ten list, który tak wytrącił z równowagi siatkarza.
OdpowiedzUsuńMirella jest w nieciekawej sytuacji bo większość wie, że Paul nie dochował wierności, ona pewnie tylko podejrzewa, ale nie chce przyjąć tego do wiadomości. W każdym razie będzie ciężko~!
OdpowiedzUsuńPaul, Paul, Paul jak ja go lubię, tylko czemu ciągnie ten związek, który sam skierował na straty?? Szkoda mi Mirelli, bo ona jako jedyna z tej dwójki walczy o to co kiedyś ich połączyło.
OdpowiedzUsuń